Szukaj na tym blogu

środa, 12 maja 2004

Zagraj dla mnie Misty

Fatalna Misty


Wstyd przyznać, ale reżyserski debiut Eastwooda, jednego z moich ulubionych aktorów dzieciństwa obejrzałem późno. Ale może to tym lepiej dla mnie. Jak dotąd większość jego filmów znałem już na pamięć, wiedziałem czego się mogę spodziewać. Im starszy, tym był bardziej przewidywalny. Mówię tu oczywiście o filmach akcji. Tymczasem obraz "Zagraj dla mnie Misty" okazał się miłą niespodzianką. Nakręcony w tym samym roku co "Brudny Harry" jest bardzo różny od wcześniejszych filmów z Eastwoodem.


Przede wszystkim gwiazdor udowadnia, że potrafi grać nie tylko twardziela. Tutaj gra discjockeya. Macho co się zowie, który lecząc swe kompleksy zalicza kolejne jednorazowe znajomości, aż w końcu, chciałoby się rzec - trafiła kosa na kamień. Zostaje prześladowany przez swoją wielbicielkę. Czuje się napastowany do tego stopnia, że boi się otwierać drzwi i odbierać telefony.

Dave Garver, bohater Eastwooda, bagatelizuje problem ze swoją wielbicielką, gdyż jest bardziej pochłonięty swoimi sprawami, tj. odzyskaniem miłości byłej dziewczyny i staraniem się o lepszą posadę w "dj-owym biznesie". Jego przyjaciel ma rację przywołując powiedzenie, że kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Lowelas Garver dostaje więc za swoje. Jego życie zamienia się w koszmar. Potwierdza się stara prawda, że łatwiej powiedzieć 'nie' na początku, gdyż zauroczona fanka nie łatwo odpuszcza żądając miłości w zamian za swoją. Garver widać liczył się z innym rezultatem i niestety się przeliczył.

Film jest momentami słaby technicznie. Zwłaszcza pierwsza scena miłosna Eastwooda z Jessicą Walter wypada słabo i bezpłciowo. Brak muzyki jest w niej uderzający. Za to wynagrodzeniem jest przepiękna i zmysłowa, kilkuminutowa scena czułości Eastwooda z Donną Mills z piosenką "The Last Time I Ever Saw Your Face" Roberty Flack w tle. Choć bardzo stylowa muzyka jazzowa na początku filmu jest jakby nie na miejscu, to w dalszej części filmu tworzy swoisty klimat. Wszak rzadko się zdarza, by thriller psychologiczny był ilustrowany muzyką jazzową. Eastwood, miłośnik jazzu, nie mógł oczywiście odmówić sobie przyjemności kręcenia filmu na żywo w czasie Jazzowego Festiwalu w Monterey. W ogóle cały film był kręcony w Carmelu, gdzie Clint prywatnie mieszka. Zdjęcia w pełni oddają urok tego nadmorskiego kurortu.

Eastwood jako aktor robi słabe wrażenie. Jego postać jest cały czas spięta, i to raczej nie wina scenariusza, który jest bez zarzutu. Świetne dialogi, a do najzabawniejszych należą rozmowy Garvera z detektywem policyjnym: "- Wygląda na to, że w ogóle słabo się pan orientuje. - Wygląda na to, że mam dość pańskich pytań. - Ja też, ale szef się denerwuje, jak ich nie zadaję."

Jako ciekawostkę dla tych, którzy filmu jeszcze nie widzieli, można podać fakt, że barmana zagrał Don Siegel, reżyser "Brudnego Harry'ego" i kilku innych filmów z Eastwoodem, prywatnie jego mentor. Wspomnieć też należy, że choć film jest mało znany, stał się pierwowzorem "Fatalnego zauroczenia" i udowodnił, że aktor równie dobrze może być reżyserem.

maj 2004

Zagraj dla mnie Misty 
Play Misty For Me (1971) 
Reż: Clint Eastwood 
Wyk: Clint Eastwood, Jessica Walter, Donna Mills, John Larch 

ocena +3 

Brak komentarzy: