Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 25 listopada 2013

Nieśmiertelna formuła Jamesa Bonda

Przed laty w poszukiwaniu magicznej formuły dla wyprodukowania złota alchemicy próbowali różnych metod. Podobnie dzisiaj postępują filmowcy, którzy pragną stworzyć serię filmów mogącą okazać się żyłą złota. Nikt jednak nie odniósł takiego sukcesu jak twórcy filmów o Bondzie, którzy już od ponad półwiecza wciąż sprzedają na nowo tę samą historię.


Sequele filmów przygodowych jeśli nie są odpowiednio modyfikowane to już po paru częściach zaczynają nużyć. Producenci Broccoli i Saltzman - dysponujący prawami do niemal wszystkich opowiadań Iana Fleminga - od początku zakładali, że nie skończy się na jednym filmie. Aby zwiększyć szanse na sukces do roli reżysera zaangażowali weterana filmów wojennych, Terence’a Younga, który znakomicie się wywiązał z powierzonego mu zadania. Po projekcji „Doktora No” z gratulacjami zadzwonił do niego sam Orson Welles. Oznajmił też, że jego film zmienił gramatykę kina, lecz inni będą próbować imitować jego styl i wkrótce będą robić to lepiej. Twórca rewolucyjnego „Obywatela Kane’a” wiedział co mówił – pięć lat później sam wziął udział w niezbyt udanej parodii przygód Bonda pt. „Casino Royale”, która obok innych „podróbek” takich jak „Operacja Kid Brother” próbowała zdyskontować sukces agenta 007. Filmy z Bondem jednak faktycznie wpłynęły na gatunek kina przygodowego tworząc podwaliny pod późniejsze hity Arnolda Schwarzeneggera czy Bruce’a Willisa.

W CIENIU ARCHETYPÓW CARLA JUNGA
Profesjonalni scenarzyści są dobrze zaznajomieni z ideą Monomitu zaproponowaną przez Josepha Campbella. W swej książce „Bohater o tysiącu twarzy” antropolog przekonuje, że do prostej struktury o przygodzie można sprowadzić każdą historię, tak jak robili to przed wiekami nasi przodkowie przy ognisku. Bohaterów z kolei można przyporządkować do postaci archetypów istniejących w każdej kulturze. Campbell - na podstawie indukcyjnej analizy opowieści z różnych zakątków świata a także badań Carla Junga - zaproponował „Podróż bohatera” jako uniwersalny wzorzec opowieści. Pod model ten można dopasować większość współczesnych filmów, nie tylko rozrywkowych. Filmy z serii „Gwiezdnych Wojen” czy „Indiany Jonesa” (który był spielbergowskim odpowiednikiem Bonda) są najwierniejszym przeniesieniem tej teorii na ekran. Szczególne miejsce w ramach Monomitu znalazła dla siebie struktura filmów o Bondzie, charakteryzująca się specyficzną formułą. [...]

wtorek, 12 listopada 2013

Mistrzowie reżyserii: Ridley Scott

Ridley Scott to twórca o wyjątkowej wrażliwości artystycznej, a nastrój wizualny ma dla niego nie mniejsze znaczenie niż przesłanie kręconego filmu. Łącząc umiejętnie walory rozrywkowe z wyjątkową estetyką wciąż potrafi zapewnić prawdziwie filmowe emocje. Jego najnowszy film „Adwokat” zapowiada się równie atrakcyjnie.


OD REKLAM PO SUKCES W CANNES
Urodzony w Anglii Ridley Scott już od najmłodszych lat interesował się sztuką. Studiował grafikę i malarstwo, co miało duży wpływ na jego twórczość filmową. Jednak nim trafił do świata filmu założył własną firmę produkcyjną, gdzie wraz z Alanem Parkerem i swoim bratem Tony’m Scottem kręcił reklamówki. Praca przy ponad dwóch tysiącach spotów zapewniła mu niezbędny warsztat, a tworząc je pod określoną publiczność nadal mógł eksperymentować z ich formą. Jego filmy dla takich marek jak Chanel, Marlboro czy inspirowana orwellowskim „Rokiem 1984” reklama Apple przysporzyły mu wiele nagród i wyrobiły reputację perfekcjonisty.

niedziela, 20 października 2013

Znasz to imię, znasz ten numer

czyli znaki rozpoznawcze filmów o Bondzie

Niezwykle trudno jest stworzyć markę rozpoznawalną na całym świecie, lecz producentom filmów o przygodach agenta 007 ta sztuka udała się znakomicie. Już sam kryptonim szpiega stał się znakomitym znakiem towarowym, który pomaga sprzedawać ubrania, perfumy czy zabawki. Filmy o Bondzie stanowią wręcz benchmark dla innych produkcji kina przygodowego. Obok złoczyńców o megalomańskich skłonnościach, kobiet z kontrowersyjnymi imionami czy zaskakujących gadżetów istnieje parę elementów, na które widzowie wyczekują z utęsknieniem, a bez których trudno wyobrazić sobie film o Bondzie.


007
Numer agenta z licencją na zabijanie wymyślony przez Fleminga stał się tak cenny, że Saltzman i Broccoli uruchamiając produkcję serii stworzyli oddzielną firmę Danjaq, która miała strzec praw autorskich do znaków towarowych. Graficzna reprezentacja tego numeru wraz z towarzyszącym jej pistoletem stała się logiem dla wielu produktów poza filmami, a jego realną wartość marketingową ciężko nawet oszacować.
Znak ten towarzyszy również kampaniom reklamowym filmów, bywa że jest na nim opisywany tytuł poprzez wykorzystanie litery „o” jako substytutu cyfry O (jak w przypadku „Quantum of Solace” czy dokumentu „Everything or Nothing”). W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych mnożyły się podróbki filmów szpiegowskich próbujące wykorzystać ten kryptonim, czego w Polsce efektem był serial „07 zgłoś się”. Producenci starali się jednak dbać o swoje interesy i blokowali wszelkie tytuły mogące sugerować produkt bondopodobny. W końcu Bond jest tylko jeden. To dlatego po sześciu latach przerwy w kampanii reklamowej „GoldenEye” wykorzystano hasło: Znasz to imię, znasz ten numer. Fani wiedzieli o jakie imię i numer chodzi.

niedziela, 6 października 2013

Mistrzowie reżyserii: Roman Polański

Polański to światowej klasy reżyser, który płynnie porusza się między różnymi gatunkami kręcąc filmy po polsku, francusku i po angielsku. Jego życie prywatne niestety zbyt często przesłania filmowe dokonania wśród których jest parę arcydzieł. Niedawno skończył 80 lat a jego najnowszy film – „Wenus w futrze” – to kolejna eksploracja drzemiących w ludziach mrocznych pragnień.


Początki talentu
Roman Polański urodził się jako Raymond Liebling w Paryżu choć od najmłodszych lat mieszkał w Polsce. W czasie II wojny światowej trafił do żydowskiego getta, a później kiedy ukrywał się na wsi zmienił swoje nazwisko. Tragiczne doświadczenia z getta i śmierć matki w Auschwitz miały duży wpływ na kształtowanie się jego osobowości. Być może z tego powodu jego filmy oferują pesymistyczną wizję świata, a ich bohaterowie uwikłani są w relacje dominacji i uległości. Jeszcze w czasie wojny zakochał się w kinie, a czytania uczył się oglądając niemieckie filmy z napisami. Kiedy podrósł jego ambicje artystyczne pchnęły go w kierunku Liceum Plastycznego. Jako obiecujący aktor trafił do radia, a stamtąd do ekipy Andrzeja Wajdy i przełomowego pokolenia tworzącego Polską Szkołę Filmową. Towarzyszył ekipie jako chłopiec na posyłki i z bliska obserwował jak się robi kino. W następstwie zaczął studia na łódzkiej Filmówce, gdzie nakręcił etiudy zapowiadające pojawienie się artysty o nieprzeciętnej wyobraźni. Nie udało mu się zdobyć dyplomu szkoły, ale za to jego pełnometrażowy debiut należy do najgłośniejszych polskich filmów.

niedziela, 29 września 2013

Gwiazdy z recyklingu

W filmie „Kongres” - najnowszym dziele Ariego Folmana, twórcy „Walca z Bashirem” – główna bohaterka zyskuje niesamowitą moc nad starzeniem się. Dzięki rozwojowi technologii poddaje się skanowaniu swojego ciała dzięki czemu zachowa wieczną młodość. A ponieważ pracuje jako aktorka, jest to dla niej zbawienie od losu. Jej wirtualny wizerunek zostanie wykorzystany do kolejnych filmów, zaś ona nie będzie już musiała pracować. Ale diabelski pakt zakłada, że nie będzie miała wpływu na dobór ról. Zyski jednak zdecydowanie przewyższają straty. Scenariusz filmu bazuje na utworze Stanisława Lema sprzed niespełna czterdziestu lat i wcale tak bardzo nie odbiega od współczesnej rzeczywistości.

Kilka lat po publikacji prognostycznego opowiadania Lema zmarł Bruce Lee, legenda kina akcji. Był na początku wielkiej kariery, lecz nie doczekał premiery swego pierwszego hollywoodzkiego filmu. Pokrzyżował tym samym plany wielu producentom z Hong-Kongu. Nie chcieli pogodzić się ze śmiercią człowieka, dzięki któremu ich kino – dosłownie – dostało kopa. Za sprawą Bruce’a moda na kopane filmy rozprzestrzeniła się na cały świat. Obawiano się, że widzowie nie będą chcieli oglądać filmów bez ulubionego gwiazdora. Rynek zaczęły zalewać „brucepodobne” filmy, w których pojawiali się łudząco do niego podobni aktorzy o takich pseudonimach jak Bruce Le, czy Bruce Li. W jednym z takich filmów Lee walczył nawet z Draculą i Jamesem Bondem. Ostatecznie sobowtóry Bruce’a Lee utworzyły podgatunek kina zwany „bruceploitation”.

wtorek, 3 września 2013

Mistrzowie reżyserii: Woody Allen

Jego komedie to sprawdzony sposób na przyjemne spędzenie czasu, a fani co roku otrzymują w prezencie kolejny film. Twórca dzieł pełnych intelektualnych rozważań niezmordowanie tworzy nowe historie. Po europejskich wojażach tym razem nakręcił film w San Francisco a w obsadzie „Blue Jasmine” znaleźli się Cate Blanchett i Alec Baldwin.


Od pisania dowcipów do pisania życia
Początkowo Allen Konigsberg miał zostać aptekarzem. Przynajmniej taka była wizja jego matki, która – pomimo jego licznych sukcesów - przez całe życie wypominała mu wybór mniej stabilnej kariery. Rekordowa liczba czternastu nominacji do Oskara za najlepszy scenariusz (w tym trzy nagrody) jest w pełni zasłużona. Allen jeszcze zanim nauczył się czytać był w wymyślał na poczekaniu rozmaite historie. Jako nastolatek pisywał dowcipy do prasy, choć z uwagi na dbałość o prywatne życie publikował pod pseudonimem Woody Allen. Jego norma wynosiła 50 żartów dziennie. Wkrótce zarabiał więcej niż jego rodzice i nie musiał się martwić o brak ofert pracy. To wtedy zakupił niemiecką maszynę do pisania na której do dzisiaj pisze kolejne scenariusze. Praca dla teatru i kabaretu pomogła mu doskonalić warsztat i rozwijać karierę komika, ale początkowo strach przed publicznością go paraliżował.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Bond i jego sojusznicy w obcych wywiadach

Zapotrzebowanie na wymianę tajnych informacji od zakończenia Zimnej Wojny wcale nie zmalało. Niedawno Edward Snowden przedstawił rewelacje na temat amerykańskich programów szpiegowskich, w które są zamieszane największe korporacje Doliny Krzemowej. Potwierdza to starożytną mądrość chińskiej sztuki wojennej: ten kto używa szpiegów może wygrać walkę bez walki. Nie inaczej jest w przypadku fikcyjnego świata Jamesa Bonda, który aby móc sprawnie działać potrzebuje wsparcia z zaprzyjaźnionych agencji wywiadowczych.


Według najnowszej biografii Jamesa Bonda – zaktualizowanej po restarcie serii przez „Casino Royale” – tajny agent nim uzyskał słynne dwa zera pracował dla wojska. Pomagał na przykład Amerykanom w poszukiwaniu broni masowego rażenia w Iraku i w uwolnieniu porwanego w Afganistanie przez Talibów badacza. Pracując później dla brytyjskiego wywiadu MI6 często korzystał z pomocy Amerykanów, co nie było podyktowane jedynie dramaturgią opowieści.

Nie tak dawno ujawniono informacje o tym, że w latach pięćdziesiątych dyrektor CIA Allen Dulles współpracował z Ianem Flemingiem. Relacja ta wykraczała daleko poza czytanie powieści w celu tworzenia nowych gadżetów. Dulles nakłaniał Fleminga do odmalowania pozytywnego obrazu agencji w książkach w czasie, gdy większość filmowców i dziennikarzy milczała na temat jej działalności. Budowanie dobrego PR było korzystne dla obu stron: Fleming zyskał wiarygodne źródło informacji operacyjnych, a CIA pozytywny wizerunek w kulturze popularnej. Książki o Bondzie były więc dla agencji tubą propagandową, ale pisarz i tak miał wolną rękę przy tworzeniu historii, gdzie to Brytyjczyk był zawsze o krok do przodu przed Amerykanami.

sobota, 20 lipca 2013

Bruce Lee - filozof, filmowiec i fighter

40 lat temu zmarł Bruce Lee – ikona sztuk walki, oraz – według magazynu Time – jeden ze stu najbardziej wpływowych ludzi ubiegłego stulecia. Znany głównie ze względu na biegłe opanowanie sztuk walki oraz ich zastosowanie w filmach, był też niezwykle oczytanym twórcą poezji oraz filozoficznych aforyzmów. Mając właśnie te jego cechy na uwadze koncern produkujący whisky Johnny Walker postanowił w najnowszej reklamie wskrzesić legendarnego aktora za pomocą technik komputerowych. Gdyby żył dziś miałby 72 lata.


James Dean, Jimi Hendrix, Jim Morrison – być może nie byliby dziś pamiętani, gdyby nie ich ogromny talent i… śmierć w młodym wieku. Bruce Lee zdawał się mieć największy potencjał na odniesienie sukcesu, ale nadmiar ambicji przyczynił się do jego tragedii. Niestety nie dożył momentu swego największego triumfu – premiery „Wejścia smoka” – filmu, który zawojował świat i wprowadził sztuki walki do kina głównego nurtu.
Celem człowieka jest działanie, a nie myśl, bez względu na to, jak szlachetna by ona nie była.

niedziela, 14 lipca 2013

Mistrzowie reżyserii: Steven Soderbergh

Stał się legendą kina niezależnego, kiedy w wieku 26 lat jego debiutancki film “Seks, kłamstwa i kasety wideo” zdobył Złotą Palmę w Cannes. Równie łatwo odnajduje się w kinie gatunkowym jak i w filmach eksperymentalnych, często pełniąc również role scenarzysty, operatora zdjęć, montażysty a nawet aktora czy kompozytora. Ze względu na swą formalną wszechstronność bywa nazywany stylistycznym kameleonem. Jeszcze zanim na tegorocznym festiwalu w Cannes zaprezentowano jego ostatni film Steven Soderbergh po ćwierćwieczu interesującej kariery postanowił ją zakończyć.


Dla jednych pozostanie wiecznie poszukującym nowej formy artystą, dla innych twórcą nie pozbawionych inteligentnej rozrywki przebojów. Zdarzało mu się kręcić słabsze filmy, które traktował jako wprawki, ale w swym bezkompromisowym podejściu do kina był wyjątkowy. I choć angażował do swych produkcji gwiazdy ze szczytowych miejsc box-office’u to w przeciwieństwie do wielu kultowych reżyserów sam wolał pozostawać w cieniu. Nie eksponował swojego nazwiska w napisach, unikał kontrowersyjnego rozgłosu i krzykliwego wizerunku. Ponadto nie czytywał recenzji, gdyż uważał, że po tym co udało mu się osiągnąć już na początku może być tylko gorzej. [...]

poniedziałek, 8 lipca 2013

Dookoła świata z agentem 007

Filmy o Bondzie zna cały świat. Również najsłynniejszy tajny agent zna (niemal) cały świat. Produkcje z tej serii powstawały w takich zakątkach jak Bahamy, Meksyk czy Chiny a ich akcja toczyła się m.in. w Afganistanie, Boliwii, na Islandii, a nawet w… przestrzeni kosmicznej. Zanim wybierzemy się na wakacyjny urlop sprawdźmy czy przypadkiem nie jedziemy do miejsca naznaczonego symbolem 007.


Recepta na sukces serii była prosta: dajesz głównego bohatera w osobliwe lokacje, otaczasz go pięknymi kobietami i pokazujesz akcję tak szybko, by widz nie mógł się dopatrzeć dziur w scenariuszu. Wynurzenie się Ursuli Andress z morza w „Doktorze No”, czy pościg na lodzie w „Śmierć nadejdzie jutro” nie byłyby tak interesujące, gdyby nie umiejscowienie akcji. Kiedy tworzono pierwsze filmy o Bondzie nie było jeszcze kolorowej telewizji ani tanich linii lotniczych, więc egzotyczne miejsca można było zobaczyć jedynie kupując bilet na Bonda.

niedziela, 30 czerwca 2013

Jak kręcić taniej, lepiej i… ciekawiej

"Narzędzie nie decyduje o kontencie,
tylko ten, kto trzyma je w ręku."
Sławomir Idziak

Niecały miesiąc temu zakończyły się Plenery Film Spring Open, których tegoroczną edycję dedykowano nowemu modelowi produkcji filmowych. Uczestnicy po dwutygodniowych zajęciach rozjechali się po świecie, lecz będą podtrzymywać współpracę przy wspólnych projektach poprzez wirtualne studio na stronie www.filmspringopen.eu. Jednym z efektów tegorocznych warsztatów jest jeszcze jedna internetowa inicjatywa Sławomira Idziaka skierowana do młodych twórców filmowych.


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rodzina Bonda z MI6

MI6, czyli brytyjski wywiad, jest odpowiednikiem amerykańskiej CIA. Nazywany jest również zamiennie SIS, czyli Secret Intelligence Service, Tajną Służbą Jej Królewskiej Mości, zaś pisarz John le Carré określa go mianem… Cyrku. Od 50 lat MI6 niejako stanowi rodzinny dom, a M, Moneypenny i Q rodzinę dla osieroconego w dzieciństwie agenta 007.
W pierwszych filmach o Bondzie MI6 często korzystał z przykrywki firmy Universal Exports i taką też nazwę możemy dostrzec na szyldach siedziby. Agent wykonując swe misje miał do dyspozycji firmowe wizytówki, a jej – nomen omen – uniwersalna nazwa pasowała praktycznie do każdej okazji. Właściwy budynek wywiadu pokazano dopiero w 1995 roku w filmie „GoldenEye”, choć podobno prawdziwy MI6 był temu przeciwny tłumacząc się względami bezpieczeństwa. Jednak Minister Spraw Zagranicznych uznał, że chociaż w taki sposób powinni podziękować za to co James Bond zrobił dla ich dobrej sławy. Od tamtej pory charakterystyczna budowla przy Vauxhall Cross nad Tamizą stała się jednym z głównych miejsc akcji a dwukrotnie była nawet celem zamachów (w „Świat to za mało” i „Skyfall”).

piątek, 31 maja 2013

Dynastia Clinta Eastwooda

Clint Eastwood to niekwestionowana ikona amerykańskiego kina. Zdobywca czterech Oskarów oraz Złotej Palmy 31. maja obchodzi swoje 83. urodziny. Pomimo swojego wieku znany aktor i reżyser nadal prowadzi aktywne życie zawodowe. Jednak im rzadziej osobiście pojawia się przed kamerą, tym częściej robią to za niego członkowie jego „patchworkowej” dynastii, na którą składają się dzieci z pięciu związków.
zgodnie z ruchem wskazówek zegara od lewej: Kyle, Clint, Scott, Dina, Frances, Francesca, Alison
Odtwórca ról twardych rewolwerowców z Dzikiego Zachodu i nieugiętych policjantów w ciągu dwóch ostatnich dekad zdobył spore uznanie jako reżyser wybitnych dramatów („Bez przebaczenia”, „Co się wydarzyło w Madison County”, „Rzeka tajemnic”, „Za wszelką cenę”). Popularny aktor od zawsze starał się chronić swoją prywatność i dlatego też osiedlił się w nadmorskiej miejscowości Carmel z dala od blichtru Hollywood i wścibskich reporterów. W końcu jak przystało na prawdziwą gwiazdę jego życie nie było wolne od skandali obyczajowych.

poniedziałek, 20 maja 2013

Mistrzowie reżyserii: Quentin Tarantino

Quentin Tarantino – reżyser, który w latach dziewięćdziesiątych znacząco odświeżył filmowy język – stał się już klasykiem. Zdobywca dwóch Oskarów za najlepszy scenariusz oraz Złotej Palmy w Cannes niedawno skończył 50 lat. Dla wielu kinomanów jest jednym z najchętniej omawianych twórców. I choć bezwstydnie żeruje na twórczości innych to – paradoksalnie dzięki temu - wypracował swój unikalny styl i wciąż zaskakuje swoich wielbicieli. Oto przegląd twórczości kontrowersyjnego artysty, który estetykę kiczu podniósł do rangi sztuki.

[...]

NIESPEŁNIONY KINOFIL
Pisząc o jego dziełach, krytycy mają spory problem ze wskazaniem inspiracji i zapożyczeń, bo jeśli idzie o filmową erudycję to Tarantino bije ich na głowę. Od najmłodszych lat wysiadywał przed ekranem i zbierał wycinki prasowe o ulubionych reżyserach. Chciał zrozumieć skąd brały się ich upadki i wzloty, konsekwencje wyborów oraz odbiór przez publikę. Wiedza ta przydała mu się, gdy później sam wkroczył na ścieżkę filmowca. Wkrótce dostęp do zagranicznych kinematografii oraz klasyki kina umożliwiła mu praca w wypożyczalni wideo. Klientów zarażał swoją pasją do Erica Rohmera - przekonywał ich, że to świetny reżyser, którego filmy są naprawdę zabawne. Do dziś dumnie wspomina, że zamiast do szkoły filmowej chodził do kina. Kiedy Harvey Keitel zapytał go - sugerując powiązania z gangami - skąd tak dobrze zna środowisko przestępców, ten odparł że zwyczajnie widział o nich mnóstwo filmów, a jego jedynym przestępstwem była kradzież książki. [...]

środa, 15 maja 2013

James Bond vs reszta świata

Im mocniejszy jest przeciwnik głównego bohatera, tym lepiej dla filmu. Zasada ta znajduje potwierdzenie szczególnie w przypadku serii filmów o Jamesie Bondzie, gdzie rola złoczyńcy oferuje zapadającą w pamięć kreację. Wśród aktorskich znakomitości, których skusiła ciemna strona znaleźli się dotąd m.in. Christopher Lee, Telly Savalas, Christopher Walken, Sean Bean i Javier Bardem.

Polityka go nie tyka
[...] Warto zwrócić uwagę, że kryminalne czy polityczne organizacje potraktowano w filmach dość ostrożnie. Zwykle tworzono fikcyjne grupy, dzięki temu nikt nie mógł czuć się obrażony, a filmy się nie starzały. Wątki pochodzącej z kart powieści Fleminga sowieckiej organizacji Smiersz, uznano za zbyt polityczne, więc zastąpiono ją fikcyjnym Widmem. O ile w prawdziwym świecie istniało zagrożenie ze strony ZSRR, to w filmach ukazywano je jako rywalizację supermocarstw. Planów morderstw czy zagłady nigdy nie przypisywano prawdziwym państwom, a jeśli już ukazywano skorumpowanie całego rządu, to na potrzeby filmu wymyślano takie państwa jak Isthmus, San Monique czy Nambutu. Odpolitycznienie zwiększało szanse na sukces kasowy. W końcu – jak mówił Dr No – Wschód i Zachód to tylko kierunki na kompasie. [...]

poniedziałek, 6 maja 2013

Mistrzowie reżyserii: Brian De Palma

Carl Jung mówiąc, że kino pozwala nam doświadczać ekscytacji, pasji i pożądania bez niebezpieczeństw jakie czyhają na nas w zwyczajnym życiu, mógł przewidzieć kino Briana De Palmy. Jego dzieła inspirują kolejnych filmowców, bez względu na to czy są chwalone czy potępiane przez krytyków. I choć jego kariera trwa już pół wieku to wciąż potrafi prowokować widzów. Niebawem do kin trafi jego najnowsza produkcja pt. „Namiętność”. Fascynujący styl, bogactwo nawiązań i obsesji zachęca do bliższej poznania dzieł mistrza.

Budowanie filmowej świadomości
Ojciec Briana De Palmy był chirurgiem i pozwalał mu być świadkiem operacji medycznych, co z pewnością ułatwiło mu później kręcenie krwawych scen. Obecność na salach operacyjnych nie pchnęła go jednak w kierunku medycyny, a fizyki. Od najmłodszych lat konstruował własne maszyny, był komputerowym maniakiem i zdobywał nagrody na konkursach naukowych. Ale gdy odkrył kino to zamienił swój teleskop na kamerę. Fascynacja działaniem sprzętu przydała się w rozwijaniu oryginalnego stylu filmowego.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

007: Dziewczyny Bonda – dobre, złe, ale zawsze piękne

Czy filmy o przygodach Jamesa Bonda cieszyłyby się taką popularnością, gdyby nie występujące w nim dziewczyny? Każdy bohater kina akcji potrzebuje obiektu romansu, a Bond jest przypadkiem szczególnym. Nie odmawiając sobie przyjemności wyciska z kobiet potrzebne informacje, a później je porzuca. I twierdzi, że wszystko to w imię służby dla Jej Królewskiej Mości.

PLAYBOY PEWNEJ EPOKI
Co ciekawe, publikacja pierwszej książki o Bondzie nastąpiła w tym samym roku co uruchomienie pierwszego pisma dla mężczyzn – Playboya. Obie publikacje promowały etos łatwego i wolnego seksu, a agent 007 najlepiej uosabiał wizerunek playboya. Było tylko kwestią czasu, by obie instytucje nawiązały bliższe stosunki. Wkrótce nastały lata 60. i rewolucja seksualna dała społeczne przyzwolenie na korzystanie z życia. Pismo publikowało opowiadania Iana Fleminga, a prezentowanie wdzięków aktorek stało się tradycyjnym elementem promocji filmów.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Mistrzowie reżyserii – Alfred Hitchcock

Alfred Hitchcock uchodzi za najwybitniejszego reżysera światowego kina, który nadal inspiruje kolejne pokolenia filmowców. Charyzmatyczny Brytyjczyk umiejętnie budował wokół siebie aurę genialnego i kontrowersyjnego twórcy, a jego dzieła - nawet po latach od powstania - potwierdzają wybitny talent. Hitchcock jako jeden z nielicznych potrafił tworzyć filmy rozrywkowe nie pozbawione artystycznego potencjału, na których filmowcy wciąż uczą się sztuki opowiadania. Był też mistrzem anegdot oraz bohaterem wielu, niekoniecznie prawdziwych, legend. 

[...]
PRZYGOTOWANIE TO PODSTAWA
„Film to życie z którego wycięto nudne kawałki.” – to motto przyświecało mu przy każdym projekcie, bo ich siła opierała się na szczegółowo przemyślanych scenariuszach. W tworzeniu pomagały mu prywatne fobie, takie jak lęk przed policją - dzięki pisaniu mógł kanalizować swój strach i go oswoić. Kiedyś jako dziecko za karę został przez ojca zamknięty w więzieniu. Motyw niewinnego człowieka wplątanego w ciąg niezrozumiałych zdarzeń przewijał się w wielu jego filmach. Do powtarzających się motywów należały też m.in.: blondwłosa bohaterka, scena w łazience, szantaż, rozmowa o morderstwie przy obiedzie, pociągi, związany człowiek, trójkąt miłosny, ucieczka, matka-manipulatorka.

wtorek, 26 marca 2013

Pozakinowa aktywność Clinta Eastwooda

Clint Eastwood to bez wątpienia legenda kina. Do historii kina przeszedł już prawie pięćdziesiąt lat temu, gdy zagrał w nowatorskim westernie „Za garść dolarów” Sergio Leone. Po stworzeniu kultowej postaci Brudnego Harry’ego stał się idolem dla kilku pokoleń. Zasłużenie zdobyte cztery Oskary nie sprawiły jednak wycofania się z aktywnego życia zawodowego. 82-letni aktor zagrał właśnie baseballowego łowcę talentów w filmie „Dopóki piłka w grze”, a na kolejny rok jako reżyser szykuje remake musicalu „Narodziny gwiazdy”. Jednak jego życie, to nie tylko kino.

Aktywny meloman
Być może, gdyby historia potoczyła się inaczej, Clint Eastwood byłby dziś muzykiem. Czy raczej tylko muzykiem, bo oprócz innych aktywności nadal pozostaje wierny swej młodzieńczej pasji. Na pianinie nauczył się grać już jako dziecko za sprawą swojej matki, której pasją było słuchanie jazzu. Jego ojciec w wolnych chwilach udzielał się w lokalnym zespole, który przygrywał na weselach i prywatnych przyjęciach. W domu wciąż pobrzmiewało radio, a Eastwood starał się powtarzać na pianinie zasłyszane w nim utwory.

środa, 20 marca 2013

10 lat wojny w Iraku


Wojna w Iraku - rozpoczęta 20. marca 2013 roku - właściwie wciąż jeszcze trwa. W sumie przez ostatnie lata sytuacja w kraju niewiele się zmieniła. Główny powód agresji okazał się nieprawdziwy, a z punktu widzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych wojna była nielegalna. Poniżej przypominam z tej okazji fragmenty mojej książki "Siła rażenia środków masowego przekazu" ukazujące jak wtedy postrzegano tę mistyfikację. 
USA od 2002 r. prowadziły przygotowania do kolejnej akcji wojskowej. W obliczu groźby wojny Saddam zgodził się na powrót inspektorów ONZ, mimo że amerykańskie plany nie zostały poparte przez wszystkich członków NATO. Początkowo państwa sojusznicze – USA, Wielka Brytania, Hiszpania i Polska – starały się o rezolucję Rady Bezpieczeństwa, która poparłaby działania przeciwko Irakowi. Sprzeciwiły się temu Francja, Niemcy i Rosja, lecz mimo tego państwa sprzymierzone postanowiły dokonać interwencji.[i]

poniedziałek, 18 marca 2013

Paradoks czasu w cyberprzestrzeni


Zapewne każdy z Czytelników kojarzy filmy z trylogii „Powrót do przeszłości” – przebój spod znaku Kina Nowej Przygody w jej najlepszym wydaniu. Jej bohaterem jest młody chłopak Marty McFly, który przy pomocy szalonego profesora jest w stanie przenosić się w czasie. Używa do tego zmodyfikowanej wersji samochodu marki DeLorean a sam proces teleportacji odbywa się poprzez wybranie pokrętłem docelowej daty na cyfrowym wyświetlaczu. Zdjęcie z podpisem informującym, że dzisiaj jest dzień do którego w filmie udał się Marty McFly, było często udostępniane w Internecie. Nie każdy wie, że była to mistyfikacja.

poniedziałek, 4 marca 2013

Rajdowe przygody 007

W historii filmów o Jamesie Bondzie przewinęło się mnóstwo świetnych samochodów, spośród których trzy marki wyjątkowo zapadły w pamięć. Sean Connery jeździł Astonem Martinem, Roger Moore Lotusem, a Pierce Brosnan BMW. Oczywiście bez wątpienia pojazdem najbardziej utożsamianym z agentem 007 jest Aston Martin, szczególnie w klasycznej wersji DB5.

Masz licencję na zabijanie, nie na łamanie przepisów drogowych.
Q

Dziś ciężko sobie wyobrazić superbohatera bez odpowiedniego samochodu, ale w roku 1962, gdy na ekrany wchodziła pierwsza część przygód Jamesa Bonda, bohater filmu jeździł dość popularnym na Jamajce modelem Sunbeam Alpine. Kabriolet nadawał się zarówno na randkę, jak i do pościgu. W filmie „Pozdrowienia z Rosji” Bond wybrał się na piknik 4,5 litrowym Bentleyem z ‘33 roku (choć niespotykanie jak na tamte czasy wyposażonym w telefon) i był to pojazd najbliższy książkowej kreacji Fleminga. We wszystkich powieściach Bond jeździł bowiem Bentleyem (model Mark IV nigdy nie istniał i został wymyślony przez pisarza na własne potrzeby), ale był to pojazd zbyt mało atrakcyjny, by podbić kinową publiczność. I wtedy właśnie zaczęto kręcić „Goldfingera”, film który do dziś wyznacza standardy szpiegowskich przygód.

piątek, 1 marca 2013

DV: Internetowe działania filmowe

W poprzednim odcinku poruszyliśmy całą machinę promocyjną. Mówiliśmy o plakatach, zwiastunach, paczkach prasowych, ale też o równoległym szukaniu sponsorów. Teraz nasze działania przenosimy do Internetu, żeby zdobyć publiczność dla naszych filmów i ostatecznie podbić świat.

Bezsprzecznie najlepszym narzędziem, które pomoże nam wypromować film będzie własna strona filmowa. Wszystko, o czym była mowa w poprzednim odcinku, możemy zawrzeć na naszej stronie, która będzie dostępna 24 godziny na dobę z każdego zakątka globu! Nieźle. Zanim jednak ją wypromujemy przez wysyłanie linków do prasy i znajomych, warto przyjrzeć się jej wyglądowi i zawartości.

WITRYNA
Ze względu na swoją multimedialność (możliwość zastosowania materiałów graficznych, wideo a także interaktywnych) strony WWW mają największą moc oddziaływania, szczególnie że teraz każdy jest zatopiony w sieci. Oprócz standardowych informacji jak streszczenie, obsada czy fotosy, możemy na niej zamieścić również specjalne klipy z planu, czy odrzuty (o ile pasują do tematu filmu). Na stronie możemy publikować dziennik rozwoju projektu, poprowadzić forum dyskusyjne lub tworzyć quizy i gry dotyczące tematyki filmu. Dzieła wymagające głębszych analiz takie jak „Matrix” czy „Memento” oferowały w sieci na swych stronach artykuły rzucające więcej światła na fabułę, oraz gry, które pozwalały się poczuć jakby się było bohaterem filmu. Mniej poważne produkcje jak np. „Maczeta” oferują proste narzędzie to przerobienia oficjalnego plakatu filmu, które można później wysłać znajomym. Ważne, by strona zachowała ten sam ton jaki panuje w filmie.

piątek, 15 lutego 2013

Herosi tamtych lat są nadal niezniszczalni

Schwarzenegger, Stallone, Willis (średnia wieku 63 lata) – herosi kina akcji z lat osiemdziesiątych nie tracą werwy. Niedawno wszyscy trzej zagrali w „Niezniszczalnych 2”, a w lutym tego roku do kin trafiły filmy z ich już solowymi występami. Bruce Willis po raz kolejny realizuje się w roli niezniszczalnego (to od faktycznego tłumaczenia słów „die hard”) Johna McClane’a w „Szklanej Pułapce 5”, Schwarzenegger po dekadzie politycznej aktywności w filmie „Likwidator” powraca do grania głównych ról, a Sylvester Stallone - tym razem tylko jako aktor - gra u Waltera Hilla w thrillerze „Kula w łeb”. Zdaje się, że role herosów są im pisane na zawsze.


W latach osiemdziesiątych amerykańskie filmy sensacyjne zawierały bardzo proste składniki. Dużo strzelanin, wybuchów i efektownych pojedynków na pięści. W głównej roli obsadzano popularnego twardziela, który najczęściej grał rolę policjanta. Bardzo schematycznie, a jednak widzów nie brakowało. Pierwszym objawem zagrożenia było pojawienie się technologii VHS i napływ kina kopanego z Dalekiego Wschodu, które współdzieliło półki wypożyczalni z hitami z Hollywood. Trzeba było włożyć więcej wysiłku w efektowną jakość, no i promocję. Pomnażając swój sukces wspomniane trio założyło sieć restauracji Planet Hollywood, które oferowały fanom kosmicznie drogie posiłki w otoczeniu oryginalnych (rzekomo) rekwizytów filmowych.

poniedziałek, 4 lutego 2013

DV: Promocja filmu

Jeśli zależy ci na tym, by ktokolwiek zechciał obejrzeć twój film, musisz umieć go nim zainteresować. Film nie stanowi samoistnego bytu jako nośnik na którym powstał – w końcu nikt nie chce oglądać nośnika, tylko historię na nim zawartą. W ten sposób dochodzimy do istotnego czynnika sukcesu jakim jest budowanie dla filmu marki.

Filmowcom zwykle nie udaje się przeprowadzić dobrej kampanii promocyjnej, bo zwyczajnie zaczynają zbyt późno, kiedy film jest już gotowy. Stworzenie plakatu, czy strony internetowej wymaga czasu, a tego brakuje gdy mamy gotowy film i chcemy go jak najszybciej pokazać światu. Poza tym, gdy zbliża się czas premiery trudno zdobyć się na dużą kreatywność. Jest też za późno na budowanie społeczności i zainteresowania wokół filmu. Znacznie lepszym rozwiązaniem – również z ekonomicznego punktu widzenia - jest rozpoczęcie kampanii promocyjnej równolegle z powstawaniem filmu. Im wcześniej zaczniesz mówić o filmie, tym więcej osób o nim usłyszy.

SYNERGIA
Preprodukcję filmu możemy zacząć równolegle z działaniami promocyjnymi, co przyniesie efekt synergii: zyskamy więcej pomysłów na sposoby promocji, a przy okazji pomogą nam one w przyciągnięciu sponsorów (a może i członków ekipy, czy aktorów). Platformy takie jak Kickstarter czy Indie-go-go zmieniły metody zbierania funduszy. Idea jest prosta – wystarczy zainteresować potencjalnych ofiarodawców ciekawą prezentacją. Jeśli nam się poszczęści możemy przejść z etapu independent (niezależni) do fandependent (zależni od fanów).

Kolejność prac przy filmie
Jak robi większość filmowców:
  1. Pomysł na film
  2. Pisanie scenariusza
  3. Zbieranie pieniędzy
  4. Kręcenie filmu
  5. Szukanie dystrybutora
  6. W przypadku nie znalezienia myślenie o marketingu
  7. Film trafia do szuflady lub jest bez powodzenia dystrybuowany samodzielnie przez filmowca

Jak powinni robić
  1. Pomysł na film
  2. Testowanie powodzenia pomysłu
  3. Szukanie dla niego widowni
  4. Pisanie scenariusza pod kątem widowni
  5. Stworzenie strategii promocyjnej
  6. Zbieranie funduszy
  7. Wprowadzenie marketingu do akcji
  8. Kręcenie filmu
  9. Budowanie zainteresowania wokół filmu (Internet, festiwale, media)
  10. Znalezienie dystrybutora w następstwie powyższych działań
Na podst. „The Guerilla Film Makers Pocketbook”

„Titanic” który powstał w 1997 roku uchodził za film o którym najwięcej się mówiło. Tylko dlatego, że James Cameron chciał stworzyć najdroższy film w historii, i całą kampanię reklamową oparto na tym oczekiwaniu. Więcej ludzi wiedziało, że film powstaje jeszcze zanim zaczęły się zdjęcia, niż o filmach, które były wtedy wyświetlane w kinie. Kilkunastomiesięczny okres oczekiwań przełożył się na większą liczbę dyskusji a w efekcie wpływy biletowe. Był to wtedy najdroższy i najbardziej kasowy film. Choć nie wszystkim z nas uda się pobić ten rekord, warto wyciągnąć z niego lekcję na temat przygotowań.

Taki ruch postuluje Thomas Mai, który w swoich wykładach opisuje nowe sposoby produkcji filmów. Rozwijając scenariusz razem ze społecznością internetową możemy zyskać nowe pomysły i dyskutować o nich w formie burzy mózgów. Zyskujemy więc automatyczny feedback oraz potencjalnych widzów. W ten sposób powstała międzynarodowa produkcja „Iron Sky”. Można nawet zaoferować przedsprzedaż gotowego filmu na DVD a z dochodów finansować produkcję! Dokumentalista Robert Greenwald najpierw sprzedaje bilety na pokazy w domach kultury a za zebrane pieniądze realizuje film, który będzie w nich wyświetlony. Niektórzy oferują nawet płatny wstęp na plan filmowy, co obok sprzedaży gadżetów również może być sposobem finansowania produkcji. 

TARGET
Jak najwcześniej zacznij pytać kim jest twoja publiczność. Jeśli będziesz chciał robić filmy dla każdego, to tak naprawdę nie dotrzesz do nikogo. Szeroka kampania wymaga dużych nakładów na radio i telewizję. Znacznie lepiej jest zawęzić widownię do danego kręgu zainteresowania – mogą to być mieszkańcy pewnego obszaru, określona grupa wiekowa lub kolekcjonerzy rzadkich produktów. Znajdź w fabule swojego filmu unikatowy element i uczyń z niego główną oś swoich komunikatów. Może to być fascynująca lokacja, epizod jakiegoś celebryty lub zastosowanie nowej technologii.

Staraj się trafnie określić gatunek i nie wychodzić poza jego ramy. Jim Carrey, nadal jeden z najbardziej kasowych aktorów, tuż po swoim przeboju “Maska” zagrał w filmie “Telemaniak”. Film promowano w duchu jego wcześniejszych produkcji jako komedię, lecz film był w rzeczywistości psychologicznym thrillerem. W efekcie niespójnego komunikatu była to jedna z jego największych porażek kinowych. Określenie nie tylko gatunku, ale i sposobu przekazu może sprawić, że znajdziemy widownię lub zyskamy sobie zagorzałych przeciwników.

Pokaż danej grupie, że może się identyfikować z twoim filmem - to zachęci ją do obejrzenia go kiedy już powstanie, oraz do polecania go swoim znajomym. Nawet jeśli nie jest to do końca to czego szukają. Będzie łatwiej jeśli powołasz się na budzące wiele emocji skojarzenia słów: miłość, nienawiść czy strach. Ludzie oglądają filmy, żeby coś przeżyć.

Gdy temat jest kontrowersyjny to podkreśl go bardziej. Jeśli masz więcej odwagi, możesz przemycić w komunikacie trochę fałszywych informacji. Umiejętnie wygenerowana plotka, która chwyci, zapewni filmowi lepsze powodzenie niż produkcja materiałów reklamowych, a media same podchwycą temat. Na tym opierała się legenda filmu „The Blair Witch Project” – przez dłuższy czas pisano o tym, że wszyscy trzej aktorzy zginęli w trakcie realizacji filmu.

więcej w styczniowo-lutowym numerze Digital Vision