W filmie „Kongres” - najnowszym dziele Ariego Folmana, twórcy „Walca z Bashirem” – główna bohaterka zyskuje niesamowitą moc nad starzeniem się. Dzięki rozwojowi technologii poddaje się skanowaniu swojego ciała dzięki czemu zachowa wieczną młodość. A ponieważ pracuje jako aktorka, jest to dla niej zbawienie od losu. Jej wirtualny wizerunek zostanie wykorzystany do kolejnych filmów, zaś ona nie będzie już musiała pracować. Ale diabelski pakt zakłada, że nie będzie miała wpływu na dobór ról. Zyski jednak zdecydowanie przewyższają straty. Scenariusz filmu bazuje na utworze Stanisława Lema sprzed niespełna czterdziestu lat i wcale tak bardzo nie odbiega od współczesnej rzeczywistości.
Kilka lat po publikacji prognostycznego opowiadania Lema zmarł Bruce Lee, legenda kina akcji. Był na początku wielkiej kariery, lecz nie doczekał premiery swego pierwszego hollywoodzkiego filmu. Pokrzyżował tym samym plany wielu producentom z Hong-Kongu. Nie chcieli pogodzić się ze śmiercią człowieka, dzięki któremu ich kino – dosłownie – dostało kopa. Za sprawą Bruce’a moda na kopane filmy rozprzestrzeniła się na cały świat. Obawiano się, że widzowie nie będą chcieli oglądać filmów bez ulubionego gwiazdora. Rynek zaczęły zalewać „brucepodobne” filmy, w których pojawiali się łudząco do niego podobni aktorzy o takich pseudonimach jak Bruce Le, czy Bruce Li. W jednym z takich filmów Lee walczył nawet z Draculą i Jamesem Bondem. Ostatecznie sobowtóry Bruce’a Lee utworzyły podgatunek kina zwany „bruceploitation”.