Szukaj na tym blogu

wtorek, 1 lipca 2014

„The Echoes of Love” - recenzja książki


Hannah Fielding więcej miejsca niż na rozwój miłosnej historii poświęca powolnemu opisywaniu miejsc, przedmiotów i zwyczajów. Jest to więc pewna forma przewodnika po Wenecji i Toskanii, gdzie towarzyszą nam połączona gorącym uczuciem para bohaterów.

Książka została opublikowana w grudniu zeszłego roku a jej estetyczna okładka wyjątkowo przyciąga oko. Poszukiwaczki nie tylko książkowych wrażeń oraz miłośniczki Italii powinny być zachwycone.

Powieść ma intrygujący początek a wydarzenia opisane na okładce zawiązują akcję już na pierwszych stronach. Pochodząca z Wielkiej Brytanii główna bohaterka o imieniu Venetia, od lat mieszka w Wenecji, gdzie pracuje przy renowacji zabytków. W czasie karnawału ulega niebezpiecznemu zdarzeniu i poznaje tajemniczego Paola. Włoski amant odtąd będzie się wciąż przewijał przez jej życie – bądź w realnych wydarzeniach, bądź w jej wyobrażeniach. Dla spragnionych ucieczki od realnego życia autorka kreśli żywy, kolorowy i bogaty styl życia, w którym bohaterowie jadają zawsze w najlepszych lokalach, otaczają się luksusowymi przedmiotami i obracają w środowisku arystokracji ery Berlusconiego.
[uwaga - spojlery]

Wiele kobiet może łatwo identyfikować się z uczuciami głównej bohaterki. Venetia jest samodzielna, silna, spełnia się w swojej pracy, a przede wszystkim prowadzi przyjemne życie. Zraniona w przeszłości przez swojego ojca próbuje ignorować doznany ból i zapomnieć Judda, swojego kochanku sprzed dziesięciu lat. Odrzuca propozycję małżeństwa ze strony natarczywego hrabiego, bo nie potrzebuje jego pieniędzy - woli wieść swobodne życie. Odpycha zaloty kolejnych amantów, choć ich komplementy sprawiają jej przyjemność. Venetia nie jest naiwna i z miejsca rozpoznaje nałogowych podrywaczy, ale z czasem zaczyna powątpiewać czy noszona przez laty maska niedostępności nie przynosi jej więcej bólu. Bolesny epizod z przeszłości odbija się tytułowym echem przez całą fabułę. Zdezorientowana w swych osądach - a poniekąd z tęsknoty za porywem miłości - decyduje się odrzucić swoje blokujące przekonania i zaryzykować.

Zagrożenie, o którym informuje okładkowe streszczenie, jest mocno wyolbrzymione. Paolo nie ma faktycznej siły zranienia dość odpornej na jego wdzięki Venetii. Jego życie ciężko jednoznacznie określić, nie wiadomo czego się po nim spodziewać i w tym tkwi cały problem. Śmiertelne niebezpieczeństwo mogłaby stanowić utrzymanka Paola, niejaka Allegra. I choć opisano ją jako wyszkoloną czarownicę, to jej rzekomy wpływ na cokolwiek jest przesadzony, a z zachowania przypomina rozkapryszoną nastolatkę (z zazdrości niszczy ubrania swej rywalki a w akcie desperacji doprowadza do uszkodzenia samochodu kochanków). Szkoda, bo jej obecność w pierwszej części książki została oparta o daleko idące założenia Venetii, a kiedy już poznajemy Allegrę z bliska okazuje się być płytką postacią. Jej charyzma bazuje tylko na wyobrażeniach innych ludzi, ale w końcu cała powieść opiera się na mirażach jakich wciąż doświadczają bohaterowie. Największe ryzyko dla Venetii stanowi wyjście poza swoją strefę komfortu i poddanie się uczuciom do czego zachęca ją zresztą pewien chiński mędrzec (zaznajomiony również z tarotem i dziełami Heraklita). Filozoficznych wtrętów jest więcej, pojawiają się cytaty z Junga, czy Konfucjusza, co być może ma podkreślić, że Venetia straciwszy zaufanie do swojego rozsądku próbuje dokonać racjonalnego wyboru w oparciu o autorytety. Co więcej, autorka odwołuje się do fragmentów dzieł Tomasza Manna i Szekspira, co w jakiś sposób wzbogaca wewnętrzny świat Venetii, w którym w końcu spędzamy większą część czasu.

Zawiłe losy bohaterów są jednak tylko tłem, bo główną atrakcję stanowi przewodnikowy opis lokacji. Autorka ma dobre wyczucie miejsca, barwnie opisuje karnawał, galerie, restauracje, a nawet meble, potrawy i drinki podając mnóstwo szczegółowych opisów. Zwalniają one akcję, ale to one są głównymi atutami książki. Degustowanie takich wyszukanych drobiazgów, to śmietanka na wierzchu schematycznej intrygi, która swój początek czerpie z platońskiego ideału miłości i próbujących się ponownie odnaleźć połówek.

Z ust bohaterów – co jest dobrym zabiegiem - poznajemy szczegóły miejsc oraz lokalne legendy, które mogą dopowiadać akcję (lub wprowadzać mylne tropy), a za wyjątkowo poinformowanego przewodnika uchodzi Paolo – człowiek znający języki i bywający w świecie, którego utrata pamięci nie przeszkadza mu wspominać zasłyszane legendy. Jest silny i wysportowany – to pamiątka po wojskowej przeszłości – więc sztuki walki nie są dla niego tajemnicą. Podobnie jak James Bond, inny agent brytyjskiego wywiadu, również Paolo wprawnie porusza się sportowym wozem a specyficznym lekarstwem na amnezję są dla niego liczne romanse. Po stereotypowym przedstawieniu włoskiego kochanka, autorka stopniowo rozjaśnia jego wizerunek rozwiewając otaczające go dwuznaczności, dzięki temu można lepiej rozumieć motywy jego działania. Jednak wydarzenia opisane z perspektywy Paola są niepotrzebne, a jego rysowany grubą kreską świat emocji udręczonego kochanka wydaje się być zbytnio skrojony na potrzeby romansu. Ominięcie tych wątków i zdanie się wyłącznie na perspektywę bohaterki i jej domysły byłoby lepszym rozwiązaniem, a porównanie do „Pięknej i bestii” jest równie niepotrzebnym dopowiedzeniem.

W fabule pojawiają się i inne zgrzyty. Autorka sięga po ograne schematy takie jak amnezja, uszkodzenie hamulców, tajną misję szpiegowską. Paolo nawet jeśli wynajmuje auto, to zawsze jest to Ferrari, którym bije rekordy w przemieszczaniu się z miasta do miasta – mimo, że to właśnie wypadek samochodowy jest przyczyną jego cierpienia, amnezji, śmierci żony… Dialogi niestety dalekie są od ideału, wyjątkowo pretensjonalne i przesłodzone. Zastosowanie wtrąceń w języku włoskim początkowo pomaga wczuć się w lokalny klimat, ale już ich nadużywanie robi się nieznośną manierą, podobnie jak – mogące być substytutem refleksji – liczne powtórzenia.

Cały III akt, gdy padły już uczuciowe barykady, to próba cudownego dobrnięcia do finiszu. Venetia odrzuca swoje obawy i pełna ufności oddaje się w ramiona Paola. Staje się również jego adwokatem chroniąc przed szkodliwymi plotkami, które wcześniej i ją wywiodły w pole. Niestety każde kolejne wydarzenie w książce jest już coraz słabsze, a kwintesencją jest pojawienie się - deus ex machina - dawnego przyjaciela jej ojca. Ten w przydługawym monologu rodem ze starego filmu odkrywa wszystkie karty w desperackiej próbie uratowania akcji. Wprowadzenie mocno uproszczonego wątku szpiegowskiego z udziałem włoskiego wywiadu, znienawidzonego ojca Venetii oraz jej ukochanego Paola brzmi niewiarygodnie z uwagi na brak przesłanek we wcześniejszych fragmentach historii. Venetia nieudolnie powołuje się na znajomość książek Le Carre’go i Deightona chcąc zrozumieć poczynania ojca, który nawet z daleka był w stanie wpływać na jej losy, a od czego z taką determinacją pragnęła uciec. Jeszcze większym zaskoczeniem jest to co autorka w wielu aluzjach sugerowała: tęsknota Venetii za utraconym kochankiem Juddem zostaje wynagrodzona, gdy przekonuje się, że Paolo to nie tylko bohaterski as wywiadu ale też… Judd we własnej osobie (działający po udanej operacji twarzy pod spreparowanym życiorysem Paola). Czy tylko dla zmyłki Venetia przez cały czas zarzekała się, że nie wierzy w przeznaczenie?

Niewątpliwe zalety powieści to zmysłowa atmosfera spora dawka tła kulturowego. Sztukę i modę poznajemy poprzez profesję głównej bohaterki, co sprawia że opisy są bardziej autentyczne i osobiste. Bohaterowie zatem dużo spacerują, degustują potrawy, zwiedzają galerie i zabytki niespiesznie ciesząc się przepływającym życiem. Dopiero w połowie książki wyruszamy złapać oddech od tych atrakcji poza Wenecję, gdzie ludzie są bardziej otwarci a od rozsądku i wyrachowania wyżej cenią prostotę i afirmację życia. Niestety autorka zdecydowanie więcej uwagi poświęca rekwizytom niż nawet ciekawie zapowiadającym się postaciom drugoplanowym, więc nie mamy szansy poznać ich motywów.

Autorka w wywiadzie wspomina, że istotne składniki doskonałego romansu - obok eskapizmu i odrobiny suspensu - stanowią wiarygodne postacie we wspaniałym otoczeniu. I tym się znakomicie broni. Zaletą książki jest też interesująca – może bardziej ze względu na świat przeżyć wewnętrznych - postać Venetii. Łuk przemiany bohaterki, z którą będzie identyfikować się większość czytelniczek, jest dobrze nakreślony. Poprzez jej postać można wyruszyć w podróż po mylnych tropach i wyobrażeniach w drodze do odnalezienia prawdziwej siebie. Venetia nie wierzy w przeznaczenie (albo tylko tak myśli), chce desperacko zachować samokontrolę, ale to przebłyski pamięci i intuicja ostatecznie naprowadzają ją na utracony skarb. Jej postawa wyzwala więc optymistyczne emocje czerpiąc radość z życiowej szansy.

Brak komentarzy: