Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 12 października 2015

Nie nasze niebo

Niebo to miejsce, które kojarzy nam się ze szczęściem, zasłużonym odpoczynkiem i wynagrodzeniem za życiowe trudy. Czy tak jest naprawdę? Tego nie wiemy, bo jak dotąd nikt stamtąd nie wrócił, by opowiedzieć jak jest w istocie. Póki co szukamy sobie namiastki nieba na obczyźnie. A że trochę obco – trudno. W końcu do odważnych świat należy.

Film Dariusza Gajewskiego „Obce niebo” to próba przybliżenia historii polskiej rodziny, która w poszukiwaniu szczęścia i dobrobytu wyemigrowała do Szwecji. Wiadomo, skandynawskie państwo opiekuńcze, wysokie zarobki, poszanowanie jednostki, brzmi pięknie. Żeby było jeszcze piękniej reżyser i współautor scenariusza umieszcza parę emigrantów małym sielskim miasteczku na północy kraju. To niestety tylko potęguje nieporozumienia na tle kulturowym. Okazuje się, że nadgorliwość państwa opiekuńczego jest gorsza od faszyzmu. W efekcie kilkuletnia Ula zostaje rodzicom odebrana przez opiekę społeczną. Czy rodzina odzyska córeczkę, czy też trafi ona do adopcji, podobnie jak 10 tysięcy innych dzieci rocznie?

Film trafił do polskich kin szesnastego października, ale premierę miał nieco wcześniej na festiwalu filmowym w Gdyni, gdzie Agnieszka Grochowska zdobyła nagrodę dla najlepszej roli kobiecej. Partneruje jej na ekranie Bartłomiej Topa, a w rolę adwokata wcielił się Jan Englert. Przeczuloną szwedzką urzędniczkę gra natomiast Ewa Froeling znana głównie z arcydzieła Bergmana „Fanny i Aleksander”.

Dariusz Gajewski funduje nam konflikt postaw i mentalności pomiędzy uczuciowymi Polakami a wycofanymi Szwedami. Twórca nagrodzonej wieloma nagrodami „Warszawy”, nieczęsto kręci filmy. Jego poprzednim dziełem były „Lekcje pana Kuki”, opowieść o młodym chłopaku, który wyjeżdża do Austrii w poszukiwaniu pracy. Reżyser ma jednak sporo dorobek dokumentalny i to zacięcie widać w pisanych przez niego historiach. „Obce niebo” jest zresztą inspirowane rzeczywistymi historiami. Gatunkowo jest to thriller, więc można spodziewać się naprawdę silnych wrażeń.

Przed laty w głośnym dramacie Macieja Dejczera „300 mil do nieba” dwójka chłopców uciekała na podwoziu ciężarówki do Danii. Ta historia wydarzyła się naprawdę – rodzice zrzekli się praw, więc dzieciaki trafiły do rodziny zastępczej w Szwecji. Trzy dekady później zmieniły się uwarunkowania gospodarcze. Dziś bohaterowie tamtego filmu wyjechaliby dobrowolnie i niekoniecznie na stałe. Jednakże problemy w zderzeniu z obcą kulturą i wszechpotężną biurokracją są wciąż te same. Niezależnie od kraju, który wybierzemy na swoje „niebo”.

tekst ukazał się w piśmie "Twoje Miasto" - zobacz pełne wydanie on-line

Brak komentarzy: