Szukaj na tym blogu

wtorek, 4 lipca 2000

Szata

Akcja filmu toczy się w czasach rzymskich, ok. 33 roku naszej ery. Opowiada historię pewnego rzymskiego trybuna, Marcellusa Gallusa. Na rozkaz Kaliguli, przyszłego cesarza rzymskiego Marcellus wyrusza do Jerozolimy, żeby sprawdzić jak sobie radzi tamtejszy prokurator Piłat. Na podróż zabiera ze sobą Greka Demetriosa, niewolnika którego kupił tuż przed wyjazdem. To jego właśnie kupił obrażając tym samym Kaligulę. W Jerozolimie Marcellus jest świadkiem dziwnego zdarzenia. Oto na osiołku wjeżdża do miasta mężczyzna ubrany na biało, a tłum wita go gałązkami palmowymi. Na Marcellusie nie robi to zbyt wielkiego wrażenia więc rusza dalej. Demetriosowi wydawało się, że Jezus patrzył mu w oczy. Później Grek prosił Marcellusa o wstawiennictwo u Piłata, chciał pomóc Jezusowi, lecz ten nie przychylił się do jego prośby, czego pewnie później żałował. 


W noc ukrzyżowania Marcellus wygrał w karty tunikę, którą nosił Chrystus. Jednak nie mógł jej nawet dotknąć, gdyż wydawało mu się, że jest zaczarowana i go parzyła. Wykorzystując sytuację Demetrios zbiegł razem z tuniką. Marcellus wrócił do Rzymu z opinią obłąkańca. Często zupełnie bez powodu wykrzykiwał: "-Byłeś tam!". Tyberiusz, przyjaźnie nastawiony do niego cesarz zaproponował mu, że jeśli odnajdzie tą tunikę i ją zniszczy, obłęd również zostanie pokonany. Doradziła mu to także jego ukochana, Diana. Marcellus bez trudu odnajduje Demetriosa w Kannie podając się za kupca. Ten jest zaskoczony nagłym najściem Marcellusa, lecz potrafi go przekonać do swojej racji. Marcellus odkrywa, że tunika nie jest zaczarowana, to wyrzuty sumienia spowodowały, że wpadł w obłęd. W Kannie poznaje Szymona, zwanego Piotrem. Piotr mu proponuje podróż razem z Demetriosem, której końcowym etapem będzie Rzym. I właśnie wtedy Piotr przebacza Marcellusowi, który wyznaje, że to on ukrzyżował Chrystusa. Po jakimś czasie w Rzymie zostaje schwytany Demetrios. Kaligula go przesłuchuje, chcąc wiedzieć, gdzie ukrywa się Marcellus, w jego opinii zdrajca Rzymu i członek sekty zagrażającej Rzymowi. Diana odwiedza Marcellusa w katakumbach. Chce być jego żoną i nie przeszkadza jej, że jest on chrześcijaninem. Następuje uwolnienie Demetriosa. Okazuje się, że nawet rzymski medyk nie potrafi pomóc Demetriosowi. Ku jego złości Piotr uzdrawia Demetriosa. W tym czasie ojciec Marcellusa się go wyrzeka. Niestety podczas odwiezienia Demetriosa do katakumb Marcellus został pojmany. Czeka go sąd Kaliguli. Jednak Marcellus się nie zapiera wiary w Jezusa. Zostaje skazany na śmierć, dołącza do niego Diana, która chce razem z nim wejść do "królestwa".

Film zapoczątkował w kinach trend na filmy historyczne, kosztowne, jak chociażby "Kleopatra" czy "Ben Hur". Sprawia jednak wrażenie robionego w pośpiechu, jest niezbyt dopracowany. Najbardziej rzucają się w oczy sekwencje akcji. Choćby uwolnienie Demetriosa z więzienia; lub walka Marcellusa z pewnym centurionem, gdy Kaligula został nowym cesarzem. Rzymianie tak na pewno nie walczyli. Aktorzy najwidoczniej wcześniej nie przygotowali się do tego typu scen, a powinni. Jak wiadomo z historii i nie tylko, Rzym był miastem bardzo zaludnionym. Z wyjątkiem może pierwszych scen na placu, gdzie sprzedawano niewolników można zauważyć sporą liczbę ludzi. Jednakże w pozostałych scenach, jak np. sądzenie Marcellusa przez Kaligulę widoczny jest niedosyt statystów. Może pojechali na inny plan filmowy? A może już brakło na nich pieniędzy? Richard Burton, który zagrał Marcellusa wydaje się wiecznie ospały i niczym niewzruszony. Czasem miewa jakieś gwałtowne uniesienia, lecz są one krótkotrwałe. Także aktor, który zagrał Kaligulę chyba zbytnio się nie przyłożył do tej roli. Nie sportretował obrazu Kaliguli, lecz jego karykaturę, która momentami wydaje się być śmieszna. Podobnie jak Peter Ustinov w roli Nerona w "Quo Vadis". Dobrze zagranego Kaligulę można zobaczyć w filmie pt. "Kaligula". Dopiero tam cesarz został przedstawiony, jakim był. Także dekoracje są nieciekawe. Przez cały film towarzyszy uczucie, że był on robiony w studiu, film nawet tego nie ukrywa. Choćby sceny na galerze.

Z drugiej strony film ten porusza ciekawy problem. Od razu nasuwa się skojarzenie z "Quo Vadis". I myślę, że jest ono całkiem uzasadnione. Także i w tym filmie (który również bazuje na podstawie książki pod tym samym tytułem) zostały wykorzystane postacie historyczne, biblijne jako tło dla głównych bohaterów. Film może się naprawdę spodobać, jeśli by przymknąć oko na niewielkie niedociągnięcia, podobnie jak to robimy w życiu.


Artykuł ukazał się w "Głosie Lisieckich Dzwonów" nr. 9

lipiec 2000

Szata 
The Robe (1953) 
Reż: Henry Koster 
Wyk: Richard Burton, Jean Simmons, Victor Mature, Michael Lennie 

ocena +2 

Brak komentarzy: