Szukaj na tym blogu

piątek, 3 sierpnia 2001

Za kilka dolarów więcej


Clint Eastwood, tak jak w "Za garść dolarów" i w swych późniejszych filmach, gra małomównego twardziela. Podobnie rzecz się ma z Lee Van Cleefem, aktorem może mało znanym, zapadającym tym filmem w pamięć. Ich podstępnego przeciwnika o zabójczo okrutnym śmiechu zagrał Gian Maria Volonte. To właśnie wokół wspomnianej trójki toczy się cała akcja filmu, który z miana podrzędnego spaghetti-westernu urósł do rangi filmu kultowego.


Jak zwykle u Leone, także i w tym obrazie można odnaleźć elementy stałe i charakterystyczne dla tego wyjątkowego włoskiego reżysera. Przypomnę m. in.: ostre i niezwykłe zbliżenia na twarze bohaterów (zwłaszcza na gałki oczne), głośna muzyka Ennio Morricone, momentami ważniejsza od dialogów, i oczywiście wszechobecna przemoc. Jednak w odróżnieniu od innych dokonań Leone, "Za kilka dolarów więcej" opowiada o męskiej przyjaźni, zdradzie, zemście, a także zasadach i honorze.

Leone nie moralizuje w swych filmach. Obala jednak kult Dzikiego "szlachetnego" Zachodu. Zasłużony dla Stanów płk. Mortimer nie zawsze postępuje zgodnie z prawem. Jest w końcu na Dzikim Zachodzie, więc obowiązują go tamtejsze prawa, gdzie nie ma miejsca na słabości. Główny bohater, czyli Mańkut, który zdaje się być tym jedynym uczciwym, również nie zawsze postępuje fair, nawet w stosunku do dżentelmeńskiej umowy (gdy proponuje Indio kierunek trasy przeciwny od ustalonego wcześniej z Mortimerem). Jest brutalny, lecz wie, czego chce. Czuje się wolny i bezkarny. Gdy potrzebuje pokój w hotelu, bez zastanowienia wyrzuca z niego dotychczasowego lokatora. Potrafił się dostosować do czasów i miejsca, w którym przyszło mu żyć.

Płk. Mortimer to człowiek znudzony życiem. Postanowił zostać łowcą głów, by w ten sposób przeżyć kilka przygód, zarabiając przy okazji na długie i dostatnie życie. Wykonuje swoją robotę z chłodnym profesjonalizmem, podobnie zresztą jak Mańkut. Bez emocji. Zdaje się być nawet bardziej od niego małomówny, jakby chciał udzielać wskazówek młodszemu kompanowi. Indio to postać jednoznacznie zła i okrutna. On po prostu lubi być czarnym charakterem. Nie posiada nawet własnego honoru, potrafi zabić własnego, oddanego mu człowieka. Owładnięty żądzą mordowania i rabowania jest odrażający, nie ma w nim nawet cienia cech płk. Mortimera, który jednak też nie jest święty.

Aktorzy świetnie się spisali jako brutalni twardziele, dostosowujący swoje zasady do sytuacji. Są przez to znacznie prawdziwsi, od wyidealizowanych bohaterów westernów, które dotąd kręcono (patrz: Cary Grant, John Wayne). Cudowną muzykę zawdzięczamy Ennio Morricone, stałemu kompozytorowi Leone. Wiele scen z filmu, zwłaszcza pojedynki, zapada w pamięć, a chyba o to chodzi w kinie, by film na długo pozostawał w pamięci widzów.

sierpień 2001

Za kilka dolarów więcej 
For A Few Dollars More (1965) 
Reż: Sergio Leone 
Wyk: Clint Eastwood, Lee Van Cleef, Gian Maria Volonte, Klaus Kinski 

ocena 4 

Brak komentarzy: