Szukaj na tym blogu

wtorek, 2 kwietnia 2013

Mistrzowie reżyserii – Alfred Hitchcock

Alfred Hitchcock uchodzi za najwybitniejszego reżysera światowego kina, który nadal inspiruje kolejne pokolenia filmowców. Charyzmatyczny Brytyjczyk umiejętnie budował wokół siebie aurę genialnego i kontrowersyjnego twórcy, a jego dzieła - nawet po latach od powstania - potwierdzają wybitny talent. Hitchcock jako jeden z nielicznych potrafił tworzyć filmy rozrywkowe nie pozbawione artystycznego potencjału, na których filmowcy wciąż uczą się sztuki opowiadania. Był też mistrzem anegdot oraz bohaterem wielu, niekoniecznie prawdziwych, legend. 

[...]
PRZYGOTOWANIE TO PODSTAWA
„Film to życie z którego wycięto nudne kawałki.” – to motto przyświecało mu przy każdym projekcie, bo ich siła opierała się na szczegółowo przemyślanych scenariuszach. W tworzeniu pomagały mu prywatne fobie, takie jak lęk przed policją - dzięki pisaniu mógł kanalizować swój strach i go oswoić. Kiedyś jako dziecko za karę został przez ojca zamknięty w więzieniu. Motyw niewinnego człowieka wplątanego w ciąg niezrozumiałych zdarzeń przewijał się w wielu jego filmach. Do powtarzających się motywów należały też m.in.: blondwłosa bohaterka, scena w łazience, szantaż, rozmowa o morderstwie przy obiedzie, pociągi, związany człowiek, trójkąt miłosny, ucieczka, matka-manipulatorka.


Sam zwykł mawiać po skończeniu pisania, że „film jest już ukończony - trzeba go tylko nakręcić”. Ponoć mógł dzięki temu regularnie zasypiać na planie filmowym, bo wszystko już było zaplanowane. Dobierał sobie najlepszych scenarzystów, a następnie szczegółowo ich instruował jak powinien wyglądać film. Zależało mu szczególnie na wzmacnianiu wizualnych aspektów, żeby obyć się bez dialogów. Uważał, że jeśli film jest dobry, to można wyłączyć dźwięk a widz i tak będzie rozumiał przebieg akcji.

Podobno też nigdy nie patrzył w wizjer kamery i tak bardzo polegał na okresie przygotowań, że nie dokonywał już na planie zmian. Solidny scenariusz był ważny, bo gwarantował, że jego wizja zostanie zachowana podczas montażu. Producentom tłumaczył później, że nagrał najpotrzebniejsze ujęcia bez planów zabezpieczających, więc nie jest w stanie przerobić filmu. [...]

FORMALNE WYZWANIA
Mając wyraźnie określone ramy swojej twórczości Hitchcock wciąż szukał dla siebie wyzwań. Jednym z nich był film „Łódź ratunkowa”, gdzie całą historię podporządkowano grupie rozbitków. Chciał ją opowiedzieć mając wyraźne ograniczenie przestrzenne, bo akcja rozgrywała się na środku oceanu. Podobną trudność stanowiło ograniczenie wiedzy fotografa z filmu „Okno na podwórze”, który unieruchomiony przez złamaną nogę mógł obserwować sąsiadów przez okno. Pokazywał więc widowni jedynie to, co widziała postać. Reżyser mówił: „Zawsze staram się używać elementów związanych z postacią i miejscem, kiedy tego nie robię czuję, że coś zaniedbuję”. Dlatego kiedy fotograf broni się przed napastnikiem, używa w tym celu błysku flesza by go oślepić.

Chęć eksperymentów poszerzył w filmie „Psychoza”. Był to też jeden z jego najbardziej przełomowych filmów. W połowie filmu wbrew oczekiwaniom widzów ginie jej bohaterka a protagonistą staje się jej morderca. W swych pościgach za idealną formą nie tracił poczucia humoru. W scenie z „Północ, północny zachód” gdy Vandamm chce wyrzucić swoją kochankę z samolotu i mówi „Takie sprawy najlepiej się załatwia na dużej wysokości” to kąt i odległość kamery są zapowiedzią jak będzie to pokazane.
Wyzwaniem dotyczącym czasu akcji był „Sznur” - historia morderstwa, której akcja toczyła się jednym mieszkaniu. Idea polegała na tym, by nagrać film w całości w jednym ujeciu - mastershot trwający ponad półtorej godziny to już prawdziwy majstersztyk. Hitchcock - ograniczony długością rolki taśmy - posłużył się tu swoim sprytem, gdyż cięcia są zamaskowane dzięki przemazującym się przez ekran postaciom. Dziś dzięki technologii cyfrowej możliwe stało się nakręcenie całego filmu w jednym ujęciu, co zrobili m.in. Aleksander Sokurow w „Rosyjskiej arce” i Mike Figgis w „TimeCode”.

Tworzenie remaków dobrze rokujących filmów to stary zwyczaj w Hollywood. Opowieści o „Nędznikach”, i „Wielkie nadzieje” udowadniają, że każda epoka potrzebuje swojej wersji a i filmy Hitchcocka parokrotnie kręcono w nowszych wersjach. Warto przypomnieć, że sam Hitchcock chcąc nieco odświeżyć film „Człowiek, który wiedział za dużo” po dwudziestu latach nakręcił w Stanach jego remake. W końcu uatrakcyjnienie opowiedzianej już raz (i to przez siebie) historii, to też niezłe wyzwanie. [...]

PUBLICZNY OBRAZ
Do dziś żaden reżyser nie zrobił tyle dla promocji własnej osoby i filmów co Hitchcock. Niegdyś reżyserzy nie byli widoczni zza swej kamery dla publiki. Hitchcock – zawsze ubrany w klasyczny garnitur - świadomie kreował wizerunek artysty wykraczający poza tematykę jego filmów. Nie wiadomo jaki człowiek krył się za tą fasadą, ale on sam wspominał że ludzie - znając tematykę jego filmów - bali się go spotkać, podczas gdy on sam bywał bardziej przerażony nimi.

Po opublikowaniu wywiadu-rzeki, który przeprowadził z nim francuski filmowiec Francois Truffaut, Hitchcock stał się filmową ikoną. Krytycy zaczęli go traktować jak artystę, a nie rzemieślnika. Jego kontrowersyjne acz przemyślane wypowiedzi oraz nowatorskie działania promocyjne nadal stanowią wzór dla idących w jego ślady.

W niemal każdym swoim filmie pojawiał się jako statysta. Wyszukiwanie go w tłumie przechodniów była tak popularną rozrywką, że zaczął pokazywać się jak najwcześniej w filmie żeby nie odciągać swoją osobą uwagi od fabuły. Charakterystyczna sylwetka reżysera z czasem stała się znana milionom widzów w domach, gdy swoim nazwiskiem zaczął firmować serię telewizyjnych dreszczowców, do których nagrywał zabójczo-dowcipną zapowiedź. W jednej z nich opowiadał, że polecono mu lekarstwo na bezsenność, które aplikuje się doustnie, po czym włożył sobie do ust lufę rewolweru. Makabryczny humor był stałym elementem jego image’u. [...]

więcej w kwietniowym numerze
Digital Vision

Brak komentarzy: