6. listopada polska premiera „SPECTRE”, czyli 24. odsłony przygód najsłynniejszego tajnego agenta. Poprzedni film o Bondzie pobił rekordy oglądalności zarabiając ponad miliard dolarów. Oczekiwania związane ze „SPECTRE” są więc tym większe. Szczególnie, że po pięćdziesięciu latach walk o prawa do wizerunku WIDMA na ekran powraciła najbardziej zbrodnicza organizacja na świecie (i nie tylko!).
W 1958 roku podczas podwodnych wypraw na wyspach Bahama Ivar Bryce zapoznał Kevina McClory z Ianem Flemingiem. McClory miał opinię obiecującego filmowca. Zależało mu na nakręceniu filmu przygodowego, w którym mógłby wykorzystać urok Bahamów, szczególnie w scenach podwodnych. Wkrótce pojawił się zarys fabuły autorstwa zaprzyjaźnionego Ivara Bryce’a, który gotów był zainwestować własne pieniądze w produkcję. W trakcie prac dołączył do nich Jack Wittingham a także inny przyjaciel Fleminga, prawnik Ernie Cuneo, który wspomagał go wcześniej pomysłami przy pisaniu „Goldfingera”. Cała piątka stworzyła nieformalną grupę Xanadu Productions, której celem było przeniesienie Jamesa Bonda na kinowy ekran. McClory zaproponował przedstawienie podwodnego świata oraz stworzenia geniusza zbrodni. Początkowo organizacją, z którą walczył Bond byli Rosjanie, następnie sycylisjka mafia, a w końcu syndykat składający się z różnych odszczepieńców o nazwie WIDMO. Scenariusz, w którym pojawił się Ernst Stavro Blofeld oraz WIDMO, powstał w trakcie dziesięciomiesięcznego okresu.