Szukaj na tym blogu

czwartek, 21 marca 2002

Sztuczna Inteligencja

Prawdziwy chłopiec - sztuczna miłość


"Dawid ma 8 lat. Jego miłość jest prawdziwa. Lecz on nie." Tak głosiły plakaty, gdy film wchodził na ekrany kin. Nie jest to typowe kino science-fiction. Mimo nagromadzenia efektów specjalnych, oglądając film prawie się ich nie zauważa. To chyba dlatego, że historia jest wciągająca. Rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości. Pokrótce historia wygląda tak. Gdy Martin, syn Moniki i Henry'ego zapada na nieuleczalną chorobę i zostaje zahibernowany do momentu wynalezienia lekarstwa na tą chorobę, Henry decyduje się na chłopca-robota, który umie kochać. Jest to najnowszy model robota. Wystarczy go raz zaprogramować, a obdarzy on swych rodziców czystą, szczerą miłością. Jednak raz zaprogramowanego procesu nie można odwrócić. Wiąże się to więc z duża odpowiedzialnością. Monika postanawia zaryzykować i programuje Dawida, do którego początkowo żywiła niechęć za to, że wygląda jak prawdziwy chłopiec. 


Dawid rzeczywiście zaraz po zaprogramowaniu (które polegało na przeczytaniu kilku pozornie bezsensownych słów) zaczyna ją kochać. Ze wzajemnością. Sielanka jednak nie trwa długo. Naukowcy znajdują lekarstwo na chorobę Martina i uleczony Martin wraca do domu. Chłopcy nie rozumieją się zbyt dobrze, lecz początkowo okazują sobie sympatię. Po jakimś czasie Monika wraz z mężem postanawiają pozbyć się dziecka-robota. Mimo, iż ma łzy w oczach, mimo jego nalegań i naiwnych pytań, czy gdy będzie prawdziwym chłopcem to będzie go kochać, Monika go zostawia w lesie i radzi mu trzymać się z dala od ludzi. Dawid zostaje sam. Jedynym jego przyjacielem jest miś-przytulanka Teddy, którego zdążył zabrać z domu. Jest on również robotem. Chłopiec głęboko wierzy w Błękitną Wróżkę, postać znaną z "Pinokia", książki którą matka mu kiedyś czytała. Postanawia odnaleźć Wróżkę sądząc, że ona przemieni go w prawdziwego chłopca, zupełnie jak w bajce.

Nie zdradzę, co się dzieje dalej, gdyż nie to jest moim celem, bowiem mamy tutaj dość ciekawą i zastanawiającą sytuację. Człowiek stworzył, skonstruował, coś bardziej ludzkiego od samego siebie. Dawid nie rozumie ludzi na tyle, by pojąć ich postępowanie. Lecz w przeciwieństwie do innych robotów odczuwa wszystkie smutki i radości, gdyż umie kochać. I to staje się jego przekleństwem. Został bowiem stworzony dla ludzi, nie dla robotów. A ludzi nie da się zaprogramować tak, by kochali niezmienną, prostą i stałą miłością. Są na to zbyt skomplikowani. Drzemie w nich zbyt wiele instynktów.

Mogą się tu pojawić głosy, iż jest to zabawa w pana Boga. Klonowanie, roboty, które mają uczucia, kto wie co jeszcze? Człowiek jest zdolny do wszystkiego. Nawet do tego, by chcieć dorównać Panu Bogu, a za przykład niech posłuży budowa biblijnej wieży Babel. W świecie, gdzie wprowadzono kontrolę urodzin ze względu na przeludnienie i głód takie rozwiązanie, może ktoś powiedzieć, ma rację bytu. Ale konsekwencje takiego rozwiązania są trudne do przewidzenia, chociażby z moralnego punktu widzenia. Czy robot posiadający ludzkie uczucia to już człowiek, czy jeszcze robot? Czy należy go traktować jak człowieka, czy jak przedmiot, czyli wyrzucić, gdy będzie już niepotrzebny. Film nie odpowiada na te pytania, lecz zmusza nas, byśmy się nad tym sami zastanowili.

Idąc dalej, czy maszyny są doskonalsze od ludzi? Może to raczej one zasługują na życie niż człowiek, który nie jest aż tak doskonały w swych uczuciach. Ale z drugiej strony, to właśnie jest warunek człowieczeństwa - błądzić rzeczą ludzką. Spory dylemat, prawda? Można wywnioskować, iż człowiek jest niegodzien życia, w takim świecie, co w filmie okazuje się prawdą. Przeżyć mogą tylko roboty, ludzie zaś wyginą. Czy taka nas czeka przyszłość? Czy jesteśmy aż tak nieludzcy, że muszą nas zastąpić maszyny?

marzec 2002

Sztuczna Inteligencja 
Artificial Intelligence: AI (2001) 
Reż: Steven Spielberg 
Wyk: Haley Joel Osment, Jude Law, Frances O'Connor, Brendan Gleeson, Sam Robards, William Hurt 

ocena 4 

Brak komentarzy: