Szukaj na tym blogu

środa, 22 września 2004

Lolita

Młodociana i wyrachowana


"Lolita" to film dobrze znany nawet tym, którzy go nie oglądali, chociaż znany raczej ze słyszenia niż widzenia. Do niedawna również zaliczałem się do tej grupy ludzi. Wydawało mi się, że zobaczę faceta w średnim wieku podkochującego się w nastoletniej dziewczynie. Motyw często powielany w filmach, choćby w "American Beauty". Ale myliłem się sądząc, że na tym się kończy haczyk filmu.


Sam romans z nieletnią to już kontrowersyjny temat, zwłaszcza ostatnio, gdy media rozpisują się o pladze pedofilii. Ale Kubrick nie byłby sobą, gdyby na tym kończył się temat jego filmu. Na tym właśnie polega jego mistrzostwo - tam gdzie inni kończą, on dopiero zaczyna. Bo choć to delikatny problem (zwłaszcza, że film powstał przed półwieczem), to okazuje się, że to mężczyzna jest ofiarą nastoletniej kusicielki, a nie odwrotnie.

Kubrick rozpoczyna swój film od końca. Humbert zabija Quilty'ego, a widzowie się zastanawiają, czy aby na pewno oglądają film pod tytułem "Lolita". Przecież początkowa scena nie pasuje do ich oczekiwań. Akcja przenosi się cztery lata wcześniej. Poznajemy Humberta, profesora koło czterdziestki, który zamieszkuje u atrakcyjnej wdowy, Charlotte Haze. Charlotte wydaje się, że trafił się jej idealny mężczyzna. On świetnie się przed nią maskuje, bo jedynym powodem, dla którego bierze z nią ślub, jest jej córka. Zakochał się w niej od pierwszej chwili i robi wszystko, byle spędzać z nią jak najwięcej czasu.

Punkt kulminacyjny następuje, gdy Charlotte odkrywa dziennik, w którym Humbert spisywał swoje przeżycia, niezbyt pochlebnie wyrażając się o niej. Postanawia ją zabić. Łudzi się wizją morderstwa doskonałego, lecz nie potrafi tego zrobić. Lecz ona i tak wkrótce umiera - ginie w wypadku samochodowym. Humbert jest wolny od zarzutów i wolny od małżeństwa. Odtąd może być tylko z Lolitą.

Kiedy Humbert już "pozbył" się ciężaru i przeszkody jaką stanowiła Charlotte, "wyzwala" Lolitę z obozu wakacyjnego, gdzie została wysłana przez swoją matkę, która planowała ją potem wysłać do szkoły dla dziewcząt. Sądzi, że odtąd już zawsze będą razem. Ale Lolita tak bardzo się nie pali na Humberta, jak mu się zdawało. Wodzi go za nos wykazując się sporym wyrachowaniem. Nadal jest przy tym beztroską nastolatką. Humbert rezygnuje dla niej ze wszystkiego. Sam pierze i gotuje, byleby tylko Lolita była zadowolona. Ale Lolicie w głowie błahostki typowe dla dziewczyn w jej wieku. A na to Humbert się już nie godzi. Jest zazdrosny o każdego chłopaka. Szpieguje swą pasierbicę i wykorzystuje swą władzę rodzicielską, byle tylko zatrzymać Lolitę jak najdłużej przy sobie. Jest śmieszny a jednocześnie żałosny w swych poczynaniach. Współczujemy biednej dziewczynie, lecz już wkrótce przekonamy się, kto tak naprawdę kim rządzi i kto to wszystko kontroluje.

Film zaczyna się dość sielankowo i niewinnie, a kończy zaskakująco prawdziwym dramatem. Duża w tym zasługa reżysera, który umiejętnie opowiedział tę dość przydługawą historię. Mimo, że większość scen była kręcona jak na tamte standardy w studiu, jak na stary, czarno-biały film, ogląda się go dość przyjemnie. Intryga bardzo wciąga. Jamek Mason jest świetny w roli ofiary miłości, a nie mniej genialny jest Peter Sellers, który wciela się w kilka różnych postaci, wykorzystując w pełni swój warsztat aktorski. Również Sue Lyon wypada przekonująco: najpierw jako niewinna dziewczyna, potem jako świadoma manipulatorka. Lyon zagrała w filmie nie będąc pełnoletnia, co było wbrew hollywoodzkiemu zwyczajowi na obsadzanie starszych aktorek w roli nastolatek. Niestety jej życie prywatne po "Lolicie" zbyt przypominało późniejsze perypetie tytułowej bohaterki, a wielkiej kariery raczej nie zrobiła. Obraz podobno mocno odbiega od książkowego oryginału. Lecz mimo swego wieku, nadal fascynuje i zmusza do przemyśleń.

wrzesień 2004

Lolita 
Lolita (1962) 
Reż: Stanley Kubrick 
Wyk: James Mason, Peter Sellers, Shelley Winters 

ocena +4 

Brak komentarzy: