Minęło 15 lat od zburzenia muru berlińskiego. Wraz z nim runął system gospodarki sterowanej centralnie, runął system represji i ograniczania praw jednostki. Rok temu powstał film opowiadający o ostatnich dniach NRD, a jednocześnie pierwszych RFN. O tym, jak Niemcy z Ostii próbowali się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Oto recenzja filmu „Goodbye Lenin!".
Wolfgang Becker zaprasza nas na seans nostalgii, czy też wręcz nostalgii; na powrót do krainy dzieciństwa, gdzie wszystko było piękne i proste, nie było trosk i problemów, a wszyscy ludzie byli szczęśliwi. Przynajmniej tak się mogło zdawać. Wielu z nas doznaje takiego uczucia wspominając swoje dzieciństwo, niezależnie od epoki, na którą ono przypadło. Stąd dziarscy staruszkowie nadal będą się upierać, że nie było to, jak przed wojną; nieco młodsi, że nie było to, jak za komuny, a nieco młodsi pamiętają jedynie kolejki z kartkami na mięso, ewentualnie peweksy i kiepskie zabawki ze wschodu. Kim są Niemcy dzisiaj? Czy oni sami to wiedzą? Jak widać wielu z nich ma problemy z określeniem własnej tożsamości, a szczególnie ci, którzy doświadczyli życia w NRD mają powody czuć się gorszymi. Nie zasłużyli na los, jaki im zgotowano, życie w izolacji w kraju demokracji ludowej.