Szukaj na tym blogu

czwartek, 20 października 2005

Postman a Informacja

Neil Postman zwraca uwagę na znaczenie słowa Informacja kiedyś i współcześnie – jak było rozumiane w Oświeceniu, a jak jest teraz rozumiane. Zauważa, że w XVIII wieku nie znano słowa informacja, choć dostarczano ich mnóstwo. Wtedy wraz z rozwojem technologicznym nastąpił rozwój prasy codziennej. Jej celem było informowanie obywatela o najnowszych ideach, odkryciach, wynalazkach. Poinformowanie o wszystkim nowym. Na podobnej zasadzie działały salony, gdzie wymieniano się ideami i informacjami. Z racji kolonizacji świata, ludzie którzy przebywali jakiś czas w koloniach, mieli po powrocie dużo do opowiadania, a ludzi pragnących wysłuchać tego nie brakowało. W ten sposób zwyczaje panujące w innych krajach były podawane do informacji.

Równolegle do rozwoju szkolnictwa rozpoczął się rozwój czytelnictwa. Stopień alfabetyzacji uważano za czynnik sprzyjający podtrzymywaniu świadomości politycznej, społecznej i moralnej, dbano więc bardzo o jak najwyższy odsetek czytających. Oprócz najpopularniejszej w USA książki, jaką była Biblia, protestanci czytywali również inne. Amerykańskie księgarnie sprowadzały z Anglii olbrzymie jak na tamte czasy ilości książek, tak aby zaspokoić głód wiedzy. Wiedzy wszelkiego typu, która najlepiej była przekazywana właśnie przez słowo pisane.


Informacja w tamtych czasach nie była traktowana jak towar. Nie była też samoistnym bytem, lecz zawsze osadzona w wyraźnym kontekście. Jeśli była oderwana od kontekstu, była uważana za bezwartościową. Informacja bywała narzędziem, dzięki któremu popularyzował się sceptycyzm. Zarówno Diderot, inni encyklopedyści jak i autorzy słowników dbali, by informacja doprowadziła do społecznych  i politycznych zmian. Słowniki miały też pełnić funkcję normatywną pokazując jak używać słów. Informacje były więc używane w ściśle określonym celu, traktowane jedynie jako narzędzie.

W połowie XIX za sprawą telegrafii i fotografii informacja zmieniła swój kształt. Została odseparowana od swojego znaczenia, stała się w pełni niezależna, samowystarczalna. Przekazywanie informacji było ważniejsze od ich wyjaśniania, czy analizowania. Zatomizowany świat informacji, gdzie informacja nie musi mieć początku ani końca, to efekt rozwoju fotografii i telegrafii właśnie.

Informacje zaczęły docierać do ludzi coraz szybciej, najpierw za pomocą kolei, następnie radia, telewizji, Internetu. Doprowadziło to do stanu, w którym mamy nadmiar informacji. Obecnie niedostateczna ilość informacji nie jest problemem, jest nim brak epistemologicznych ram dla informacji. Sama informacja nie dostarcza nam jeszcze wiedzy o problemie. Nie podaje powodu, dlaczego coś się dzieje. Informacja nie stanowi wiedzy, stanowi stwierdzenie o faktach. Czyste i puste stwierdzenia, które mogą być dobre, lub złe. Tu rodzi się problem odróżnienia prawdy od fałszu – problem dezinformacji. Świadomym lub nie wprowadzaniu w błąd. Ważny jest również problem nadmiaru informacji, jak pokonać ich zalew.

Postman postuluje, by prasa przestała się zajmować informacjami, a zajęła wiedzą – uporządkowanymi informacjami osadzonymi w danym kontekście, które mają swoje przeznaczenie i skłaniają do poszukiwania dalszych w celu lepszego zrozumienia. Mając wiedzę wiemy jak wykorzystać informacje, a także wiemy kiedy są one nieprzydatne. Wg Postmana gazeta, która nie odpowiada na pytania dlaczego coś się dzieje, dlaczego o tym się pisze, jest gazetą bezużyteczną. Zwiększa bowiem chaos w umysłach i tak już przeciążonych informacjami. Brak powodu, dla którego dana informacja jest upubliczniana, brak związku z czymkolwiek, czy rozwiązania – co można zrobić z tą informacją – wg Postmana jest najgorszą rzeczą w telewizyjnych i radiowych wiadomościach. Nadzieję na wyjaśnienie tych rzeczy upatruje on w prasie.

Autor wyraża również życzenie, aby prasa zajmowała się nie tylko wiedzą, ale i mądrością, czyli zdolnością do rozróżniania, które dziedziny wiedzy są potrzebne do rozwiązania danego problemu. Radzeniem nam, jakiego systemu wiedzy potrzebujemy, by móc ocenić dane informacje, by móc rozwiązać problemy. I nie muszą to być konkretne wskazówki, gotowe panaceum, lecz jedynie pytania jakie należy zadać wiedzy. Postman widzi też niepełność informacji na dany temat, jeśli wypowiadają się na nie jedynie eksperci w danej, wąskiej dziedzinie. Natomiast nie są oni zdolni do odpowiedzi w szerszym kontekście, psychologicznym czy społecznym. Pytań, które mogą być najbardziej potrzebne do wyrobienia sobie opinii, oceny, czy też do podjęcia jakiegoś działania. Głównym problemem współcześnie nie jest pytanie jak przekazywać informacje, ale jak przekształcić je w wiedzę, a następnie w mądrość.

Zwykło się mówić o XX wieku, jako „wieku informacji”, a o społeczeństwie już nie jako postindustrialne, lecz informatyczne. Wpływ na to miał niewątpliwie rozwój techniczny jaki dokonał się od wynalezienia druku przez Gutenberga. Jego spopularyzowanie upowszechniło książki, które przestały być rzadkością. Następnie powstaje prasa codzienna, telegraf, wreszcie najpopularniejsze obecnie źródła informacji: radio, telewizja, Internet. Od informacji nie sposób uciec. Lecz Postman ma rację mówiąc, że w większości przypadków informacje, które posiadamy są bezużyteczne. Traktowane jako towar, przedmiot sam w sobie, oderwane od kontekstu powodują jeszcze większy chaos informacyjny.

Wcześniej sądziłem, że informacje powinny takie właśnie być. Suche, rzeczowe, oderwane od swego znaczenia. Pozwalałoby to ich odbiorcy wykorzystać je w dowolnym celu, przekształcić w coś praktycznego, bądź też zignorować. Jednak nie jest to takie proste, ponieważ potrzebne jest do tego odpowiednie przygotowanie merytoryczne, którego brak w edukacji stanowi poważny problem. Dotąd w szkolnictwie kładziono nacisk na wiedzę erudycyjną, a nauczyciel i książka były głównym źródłem wiedzy. Obecnie często sami uczniowie posiadają wiedzę z różnych dziedzin, o których nauczyciel często nie ma pojęcia. Dobrze, że szkoły przeorientowały swoje cele i od uczniów wymaga się zastosowania wiedzy. Znalezienia odpowiednich informacji i ich zastosowania. Niestety wybór tych właściwych nie jest łatwy. Często po prostu nie mamy wystarczających możliwości, by sprawdzić prawdziwość danej informacji i ufnie zakładamy, że jest prawdziwa. W praktyce często porównuje się powtarzalność danej informacji w kilku źródłach. Jest to sposób dobry, lecz nie wystarczający, wziąwszy pod uwagę, że często jedno źródło opiera się na innym – co jeśli wszystkie za jednym bezmyślnie powtarzają informację?

Nie mamy wpływu na tych, którzy nadają informacje, zaś wpływ na informacje które do nas docierają mamy ograniczony. Chyba, że zamieszkamy na przysłowiowej bezludnej wyspie. Można oczywiście, jak robi to Postman, nie korzystać z elektronicznej poczty, by nie zwiększać chaosu informacyjnego. Można nie czytywać gazet, nie oglądać telewizji itd. Ale nadal jesteśmy narażeni na wpływ niechcianych informacji, które często mogą przenikać do naszej świadomości. I tak jazda autobusem, w którym gra radio, przejście obok kiosku z wyeksponowanym tytułem dnia, zasłyszenie czyjejś opinii na ulicy. Wszystko to są sytuacje codzienne, które również przyczyniają się do zdobywania przez nas informacji. A co nam z ich zdobywania i gromadzenia, skoro nie umiemy ich potem zastosować?

Zgadzam się z Postmanem, że informacje powinny odzyskać swoje przywiązanie do kontekstu, a media (nie tylko prasa) zająć się wiedzą i mądrością w rozumieniu Postmana. Koncepcja stawiania pytań do każdej informacji, by wyjaśnić dlaczego, wydaje mi się bardzo obiecująca. W podręcznikach szkolnych często na zakończenie rozdziału zamieszcza się pytania kontrolne, które mają sprawdzić, nie tyle czy uczeń dobrze zapamiętał, ale czy dobrze zrozumiał to, co czytał. Gdyby takie pytania były stawiane po każdej informacji, ludzie aktywniej by je odbierali.


Mamy przesyt informacji i w obliczu problemu nie potrafimy wybrać odpowiedniej wiedzy do jego rozwiązania, bo nie wiemy jak wybrać. Nie wiemy jak uniknąć dezinformacji, manipulacji, lub czystej perswazji. Jeśli świadomie unikamy pewnych treści, trafiają one do naszej podświadomości, a następnie decydują o naszych wyborach, mając tym samym wpływ na nasze życie. Nie można lekceważyć tego, kim się dzięki nim stajemy.

Brak komentarzy: