Neil Postman zwraca uwagę na znaczenie słowa Informacja
kiedyś i współcześnie – jak było rozumiane w Oświeceniu, a jak jest teraz
rozumiane. Zauważa, że w XVIII wieku nie znano słowa informacja, choć
dostarczano ich mnóstwo. Wtedy wraz z rozwojem technologicznym nastąpił rozwój
prasy codziennej. Jej celem było informowanie obywatela o najnowszych ideach,
odkryciach, wynalazkach. Poinformowanie o wszystkim nowym. Na podobnej zasadzie
działały salony, gdzie wymieniano się ideami i informacjami. Z racji
kolonizacji świata, ludzie którzy przebywali jakiś czas w koloniach, mieli po
powrocie dużo do opowiadania, a ludzi pragnących wysłuchać tego nie brakowało.
W ten sposób zwyczaje panujące w innych krajach były podawane do informacji.
Równolegle do rozwoju szkolnictwa rozpoczął się rozwój
czytelnictwa. Stopień alfabetyzacji uważano za czynnik sprzyjający
podtrzymywaniu świadomości politycznej, społecznej i moralnej, dbano więc
bardzo o jak najwyższy odsetek czytających. Oprócz najpopularniejszej w USA
książki, jaką była Biblia, protestanci czytywali również inne. Amerykańskie
księgarnie sprowadzały z Anglii olbrzymie jak na tamte czasy ilości książek,
tak aby zaspokoić głód wiedzy. Wiedzy wszelkiego typu, która najlepiej była
przekazywana właśnie przez słowo pisane.
Informacja w tamtych czasach nie była traktowana jak towar.
Nie była też samoistnym bytem, lecz zawsze osadzona w wyraźnym kontekście. Jeśli
była oderwana od kontekstu, była uważana za bezwartościową. Informacja bywała
narzędziem, dzięki któremu popularyzował się sceptycyzm. Zarówno Diderot, inni
encyklopedyści jak i autorzy słowników dbali, by informacja doprowadziła do
społecznych i politycznych zmian.
Słowniki miały też pełnić funkcję normatywną pokazując jak używać słów.
Informacje były więc używane w ściśle określonym celu, traktowane jedynie jako
narzędzie.
W połowie XIX za sprawą telegrafii i fotografii informacja
zmieniła swój kształt. Została odseparowana od swojego znaczenia, stała się w
pełni niezależna, samowystarczalna. Przekazywanie informacji było ważniejsze od
ich wyjaśniania, czy analizowania. Zatomizowany świat informacji, gdzie
informacja nie musi mieć początku ani końca, to efekt rozwoju fotografii i
telegrafii właśnie.
Informacje zaczęły docierać do ludzi coraz szybciej,
najpierw za pomocą kolei, następnie radia, telewizji, Internetu. Doprowadziło
to do stanu, w którym mamy nadmiar informacji. Obecnie niedostateczna ilość
informacji nie jest problemem, jest nim brak epistemologicznych ram dla
informacji. Sama informacja nie dostarcza nam jeszcze wiedzy o problemie. Nie
podaje powodu, dlaczego coś się dzieje. Informacja nie stanowi wiedzy, stanowi
stwierdzenie o faktach. Czyste i puste stwierdzenia, które mogą być dobre, lub
złe. Tu rodzi się problem odróżnienia prawdy od fałszu – problem dezinformacji.
Świadomym lub nie wprowadzaniu w błąd. Ważny jest również problem nadmiaru
informacji, jak pokonać ich zalew.
Postman postuluje, by prasa przestała się zajmować
informacjami, a zajęła wiedzą – uporządkowanymi informacjami osadzonymi w danym
kontekście, które mają swoje przeznaczenie i skłaniają do poszukiwania dalszych
w celu lepszego zrozumienia. Mając wiedzę wiemy jak wykorzystać informacje, a
także wiemy kiedy są one nieprzydatne. Wg Postmana gazeta, która nie odpowiada
na pytania dlaczego coś się dzieje, dlaczego o tym się pisze, jest gazetą
bezużyteczną. Zwiększa bowiem chaos w umysłach i tak już przeciążonych informacjami.
Brak powodu, dla którego dana informacja jest upubliczniana, brak związku z
czymkolwiek, czy rozwiązania – co można zrobić z tą informacją – wg Postmana
jest najgorszą rzeczą w telewizyjnych i radiowych wiadomościach. Nadzieję na
wyjaśnienie tych rzeczy upatruje on w prasie.
Autor wyraża również życzenie, aby prasa zajmowała się nie
tylko wiedzą, ale i mądrością, czyli zdolnością do rozróżniania, które
dziedziny wiedzy są potrzebne do rozwiązania danego problemu. Radzeniem nam,
jakiego systemu wiedzy potrzebujemy, by móc ocenić dane informacje, by móc
rozwiązać problemy. I nie muszą to być konkretne wskazówki, gotowe panaceum,
lecz jedynie pytania jakie należy zadać wiedzy. Postman widzi też niepełność
informacji na dany temat, jeśli wypowiadają się na nie jedynie eksperci w
danej, wąskiej dziedzinie. Natomiast nie są oni zdolni do odpowiedzi w szerszym
kontekście, psychologicznym czy społecznym. Pytań, które mogą być najbardziej
potrzebne do wyrobienia sobie opinii, oceny, czy też do podjęcia jakiegoś
działania. Głównym problemem współcześnie nie jest pytanie jak przekazywać
informacje, ale jak przekształcić je w wiedzę, a następnie w mądrość.
Zwykło się mówić o XX wieku, jako „wieku informacji”, a o
społeczeństwie już nie jako postindustrialne, lecz informatyczne. Wpływ na to
miał niewątpliwie rozwój techniczny jaki dokonał się od wynalezienia druku
przez Gutenberga. Jego spopularyzowanie upowszechniło książki, które przestały
być rzadkością. Następnie powstaje prasa codzienna, telegraf, wreszcie najpopularniejsze
obecnie źródła informacji: radio, telewizja, Internet. Od informacji nie sposób
uciec. Lecz Postman ma rację mówiąc, że w większości przypadków informacje,
które posiadamy są bezużyteczne. Traktowane jako towar, przedmiot sam w sobie,
oderwane od kontekstu powodują jeszcze większy chaos informacyjny.
Wcześniej sądziłem, że informacje powinny takie właśnie być.
Suche, rzeczowe, oderwane od swego znaczenia. Pozwalałoby to ich odbiorcy
wykorzystać je w dowolnym celu, przekształcić w coś praktycznego, bądź też
zignorować. Jednak nie jest to takie proste, ponieważ potrzebne jest do tego
odpowiednie przygotowanie merytoryczne, którego brak w edukacji stanowi poważny
problem. Dotąd w szkolnictwie kładziono nacisk na wiedzę erudycyjną, a
nauczyciel i książka były głównym źródłem wiedzy. Obecnie często sami uczniowie
posiadają wiedzę z różnych dziedzin, o których nauczyciel często nie ma
pojęcia. Dobrze, że szkoły przeorientowały swoje cele i od uczniów wymaga się
zastosowania wiedzy. Znalezienia odpowiednich informacji i ich zastosowania.
Niestety wybór tych właściwych nie jest łatwy. Często po prostu nie mamy
wystarczających możliwości, by sprawdzić prawdziwość danej informacji i ufnie
zakładamy, że jest prawdziwa. W praktyce często porównuje się powtarzalność
danej informacji w kilku źródłach. Jest to sposób dobry, lecz nie
wystarczający, wziąwszy pod uwagę, że często jedno źródło opiera się na innym –
co jeśli wszystkie za jednym bezmyślnie powtarzają informację?
Nie mamy wpływu na tych, którzy nadają informacje, zaś wpływ
na informacje które do nas docierają mamy ograniczony. Chyba, że zamieszkamy na
przysłowiowej bezludnej wyspie. Można oczywiście, jak robi to Postman, nie
korzystać z elektronicznej poczty, by nie zwiększać chaosu informacyjnego. Można
nie czytywać gazet, nie oglądać telewizji itd. Ale nadal jesteśmy narażeni na
wpływ niechcianych informacji, które często mogą przenikać do naszej
świadomości. I tak jazda autobusem, w którym gra radio, przejście obok kiosku z
wyeksponowanym tytułem dnia, zasłyszenie czyjejś opinii na ulicy. Wszystko to
są sytuacje codzienne, które również przyczyniają się do zdobywania przez nas
informacji. A co nam z ich zdobywania i gromadzenia, skoro nie umiemy ich potem
zastosować?
Zgadzam się z Postmanem, że informacje powinny odzyskać
swoje przywiązanie do kontekstu, a media (nie tylko prasa) zająć się wiedzą i
mądrością w rozumieniu Postmana. Koncepcja stawiania pytań do każdej
informacji, by wyjaśnić dlaczego, wydaje mi się bardzo obiecująca. W
podręcznikach szkolnych często na zakończenie rozdziału zamieszcza się pytania
kontrolne, które mają sprawdzić, nie tyle czy uczeń dobrze zapamiętał, ale czy
dobrze zrozumiał to, co czytał. Gdyby takie pytania były stawiane po każdej
informacji, ludzie aktywniej by je odbierali.
Mamy przesyt informacji i w obliczu problemu nie potrafimy
wybrać odpowiedniej wiedzy do jego rozwiązania, bo nie wiemy jak wybrać. Nie
wiemy jak uniknąć dezinformacji, manipulacji, lub czystej perswazji. Jeśli
świadomie unikamy pewnych treści, trafiają one do naszej podświadomości, a
następnie decydują o naszych wyborach, mając tym samym wpływ na nasze życie.
Nie można lekceważyć tego, kim się dzięki nim stajemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz