Szukaj na tym blogu

czwartek, 8 czerwca 2006

Czas Apokalipsy

teraz


Arcydzieło wojenne powstałe na długo przed pojawieniem się "Szeregowca Ryana". Film tak wieloznaczny i głęboki, że nie sposób się nim zupełnie nasycić. Każda scena jest godna uwagi, nie tylko ze względu na to co sie dzieje na ekranie, ale również na sam dźwięk i obraz mistrzowsko zmontowany przez Waltera Murcha. Zresztą wiele scen przeszło do historii kina: Martin Sheen, który na początku w alkoholowym zamroczeniu do piosenki The Doors rozwala lustro, atak kawalerii powietrznej o świcie w rytm Walkirii Wagnera, czy wreszcie pozostający w cieniu Marlon Brando prowadzący rozmowę z Sheenem. Wszystko to podkreśla wyjątkowość filmu, w którym paradoksalnie nie ma stricte działań wojennych. Wojna toczy się obok, jest tłem dla przeżyć i przemyśleń głównego bohatera. Owszem widzimy niespotykany chaos, poczucie zagrożenia życia jest nieustanne, widzimy wręcz szaleństwo wojny, lecz wszystko to stanowi jedynie tło. Na niesamowity klimat tego filmu składają się zarówno warstwa wizualno-dźwiękowa (mnóstwo przenikań, nakładanie się na siebie trzech i więcej obrazów; helikoptery, wystrzały a także zadziwiająca muzyka) jak i sama fabuła, wieloznaczna i zagadkowa.


Porucznik Willard został wybrany do wykonania tajnej misji - zabicia pułkownika Kurtza, który zdezerterował i utworzył w dżungli swoją własną armię kreując się na Boga. Przedostając się w górę rzeki Willard na własne oczy widzi bezsens wojny, kruchość życia i ludzi, którzy próbują zapomnieć gdzie się znaleźli poprzez liczne szaleństwa. Surfowanie to jedno z nich. Najbardziej jednak szokuje pułkownik Kilgore, który nawet nie drgnie, gdy obok niego wybucha granat. Kilgore uwielbia zapach napalmu o poranku, bombarduje ludzi w takim samym stopniu napalmem co Wagnerem, a po każdej akcji rozrzuca na pobojowisku "karty śmierci". Ma też osobliwe hobby - surfing. Robert Duvall stworzył genialną kreację charyzmatycznego i szalonego oficera, którą wykorzystał w późniejszym "Wielkim Santinim", za co zdobył Oskara.

Nie tylko on zresztą potwierdził swój talent. Również wielki nieobecny przez lwią część czasu na ekranie Marlon Brando jawi się jako nadczłowiek. Jego obecność wyczuwa się przez cały film, ale wiemy o nim jedynie strzępki informacji - dokładnie tyle, ile udało się Willardowi dowiedzieć z informacji wywiadowczych, nagrań, a także rozmów. Kiedy więc dochodzi do spotkania Willard wie, że może go nie przeżyć. Brando gra z typową dla siebie manierą, zupełnie jakby grał siebie - wielkiego i niedostępnego aktora. W filmie pojawia się też wiele innych znanych nazwisk jak Dennis Hopper, który specjalnie dla roli się nie mył i ciągle palił skręty, choć nikt go o to nie prosił, młody Laurence Fishburne, Sam Bottoms, a także na moment błyszczy Harrison Ford i Scott Glenn w małej roli.

Jednak głównym bohaterem pozostaje Martin Sheen, jednocześnie narrator opowieści. To on komentuje wszystkie wydarzenia, to z jego punktu widzenia poznajemy historię. Wreszcie to on narzuca nam swoją interpretację wydarzeń, interpretację człowieka zmęczonego wojną, ale nie potrafiącego jednocześnie żyć bez wojny. Wszyscy w tym filmie, może z wyjątkiem kapitana łodzi, którą płynie Willard, wykazują większe lub mniejsze tendencje do bycia szalonym.

Coppolla zrobił film mocno antywojenny, osadzając treść ksiażki "Jądro ciemności" Josepha Conrada w wietnamskiej dżungli. Od samego początku borykał się z problemami realizacyjnymi. Uparł się, by wykorzystywano helikoptery naturalnej wielkości, które kiedyś zostało zabrane przez wojsko do tłumienia buntu. Ekipa się rozchorowała, część dekoracji została zniszczona przez huragan, Martin Sheen dostał zawału serca i Coppola bezczelnie ściągnął jego łudząco podobnego brata, by go zastąpił. Zdaje się cudem, że film powstał mimo tylu nieszczęść i przeciwności losu.

Coppola zrobił jednak film, który wywarł ogromny wpływ na świadomość ludzi. Słynne zdjęcie czołgu ze stanu wojennego z kinem Moskwa, w którym grano "Czas apokalipsy" stało się symbolem swoich czasów. Coppolla zresztą po interwencji Busha w Iraku postanowił wpuścić swój film jeszcze raz do kin. Tradycyjnie obraz i dźwięk odświeżono, Coppola dodał też usunięte pierwotnie sceny. Film wydłużył się do trzech godzin i choć przydługawa scena na plantacji wydaje się zbędna, to film nie stracił nic na swojej atrakcyjności, a tylko jeszcze raz potwierdził swoją autentyczność i uniwersalność.

czerwiec 2006

Czas apokalipsy 
Apocalypse Now (1978) 
Reż: Francis Ford Coppola 
Wyk: Martin Sheen, Marlon Brando, Robert Duvall, Harrison Ford, Sam Bottoms, Laurence Fishburne, Dennis Hopper, Frederick Forrest, Albert Hall, Scott Glenn 

ocena 5 

Brak komentarzy: