W Polsce od pewnego czasu toczy się debata na temat emerytur dla pokolenia będącego obecnie w wieku produkcyjnym. Postuluje się opóźnienie wieku emerytalnego, ale wątpliwe, by to pomogło zmniejszyć liczbę przyszłych roszczeń. Ci, którzy nie chcą zdać się na łaskę rządu i wolą pozostać aktywni na rynku pracy, mogą czerpać inspirację z Clinta Eastwooda . 79-letni amerykański gwiazdor, który w zeszłym roku wprowadził do kin dwa filmy ("Oszukana" i "Gran Torino" ), a w tym roku nakręcił kolejne dwa ("Invictus" i "Hereafter" ), należy do najaktywniejszych twórców filmowych na świecie.
Magazyn AARP, który dociera do 35 milionów czytelników w wieku powyżej pięćdziesięciu lat, przed dwoma tygodniami ogłosił nazwiska dziesięciu osobowości "wykorzystujących swoją energię, kreatywność i pasję, by uczynić świat lepszym". W gronie dziesięciu laureatów wyróżnienia The Inspire Awards znalazł się Clint Eastwood. W wieku, gdy większość jego rówieśników w Hollywood skupia się na wnukach i golfie Eastwood (ojciec siedmiorga dzieci) nie ustaje w poszukiwaniu trudnych i kontrowersyjnych tematów do sfilmowania. "Powodem, dla którego nie przeszedłem na emeryturę jest to, że każdego dnia mogę nauczyć się czegoś nowego. Chodzi o rozwijanie się, stałe parcie do przodu" - tłumaczy laureat.
Akcja
jego najnowszego filmu "Invictus" (czyli: niezwyciężony) rozgrywa się
w RPA po upadku apartheidu. Adaptacja powieści Johna Carlina to historia
Nelsona Mandeli, który po wyjściu z więzienia, gdzie spędził 27 lat, postanawia
na nowo zjednoczyć podzielony naród i zorganizować w swej ojczyźnie Mistrzostwa
Świata w Rugby. W zadaniu tym pomaga mu Francois Pienaar, kapitan drużyny
narodowej, w którego wcielił się Matt Damon. 91-letni Nelson Mandela, laureat
pokojowej nagrody Nobla, powiedział kiedyś, że jedynym aktorem, który mógłby go
zagrać jest Morgan Freeman. Autor książki John Carlin sprzedał prawa do adaptacji
Freemanowi, a ten wybrał Eastwooda jako najodpowiedniejszego reżysera do jej
sfilmowania.
Warto
zauważyć, że dwa dotychczasowe filmy Eastwooda, w których wystąpił Morgan
Freeman ("Bez przebaczenia" i "Za wszelką cenę") przyniosły
twórcy Oscara za najlepszy film i najlepszą reżyserię. "Invictus",
który jest silnym kandydatem do podobnych wyróżnień, już zdobył nagrodę
Krajowej Rady Krytyków dla Freemana za najlepszą rolę i dla Clinta Eastwooda za
najlepszą reżyserię. Tym razem reżyser nie partneruje Freemanowi na ekranie,
lecz wśród obsady znalazł się robiący coraz większą karierę w filmach ojca
Scott Eastwood.
"Invictus"
miał swą amerykańską premierę zaledwie 11. grudnia, a Eastwood już kończy pracę
nad swym kolejnym filmem, w którym ponownie zagrał Matt Damon.
"Hereafter" to produkowany przez Stevena Spielberga horror o siłach
nadprzyrodzonych, którego część akcji rozgrywa się w Europie. Scenariusz
napisał autor "Frost/Nixon" Peter Morgan. Porównywany przez
producentów do "Szóstego zmysłu" film to debiut Eastwooda w gatunku
horrorów. Dotychczas twórca zbliżył się do tej stylistyki tylko psychothrillerem
"Zagraj dla mnie Misty" z 1971 r. i mistycznym westernem
"Mściciel" z 1972 r.
"Hereafter",
w którym w głównej roli kobiecej występuje Cecile de France, częściowo kręcono
we Francji (m.in. w Chamonix w Alpach), gdzie Eastwood w minionym roku został
uhonorowany aż trzema ważnymi wyróżnieniami. Były to: Złota Palma za
całokształt twórczości, nagroda Prix Lumiere na festiwalu klasyki filmowej oraz
przyznana przez prezydenta Sarkozy'ego Legia Honorowa trzeciego stopnia.
Eastwood, który podczas pobytu w Lyonie symbolicznie rozpoczął nowy sezon
francuskiej I ligi piłki nożnej, odbierając wyróżnienie z rąk prezydenta
obiecał, że przy następnej okazji będzie już płynnie mówił po francusku.
Z
pewnością będzie ku temu możliwość, bo kolejne zaszczyty pojawiły się w
Stanach. Museum of the Moving Image przyznało mu specjalne wyróżnienie, a
magazyn GQ wybrał go człowiekiem roku. Wkrótce na rynek trafi kolejna biografia
Eastwooda autorstwa Richarda Schickela, a studio Warner Bros. prowadząc
oskarową kampanię przygotowało specjalny zestaw filmów DVD "35 years, 35
films", który ma za zadanie przypomnieć - nomen omen - trzydzieści pięć
filmów Eastwooda powstałych przez te lata w studiu Warnera. Wyjątkowo owocna
współpraca twórcy i studia pewnie jeszcze długo potrwa, bo Eastwood nie zwalnia
tempa. W tym roku wyprodukował już dokument muzyczny "Johnny Mercer: The
Dream's on Me" a w planach ma nakręcenie filmów o życiu Marka Twaina i
Neila Armstronga.
więcej na
stopklatka.pl
stopklatka.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz