Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 7 lutego 2011

Charlie Sheen chce zaimponować Eastwoodowi

Ostatnio ciągle czytamy o kolejnych ekscesach niegrzecznego chłopca z Hollywood. Charlie Sheen, najlepiej zarabiająca gwiazda amerykańskiej telewizji, zaczynał karierę w latach osiemdziesiątych i odniósł duży sukces w filmach Olivera Stone’a „Pluton” i „Wall Street”. W 1990 roku wystąpił w „Żółtodziobie”, gdzie jego partnerem był – reżyserujący również film - Clint Eastwood. Przy okazji premiery filmu Charlie Sheen wyprodukował zabawny reportaż z planu w stylu mockumentary (być może dlatego dostał rolę w „Hot shots!”), w którym wykorzystano fragmenty filmu, ujęcia z planu a także zaaranżowane scenki z aktorami i ekipą.

Kiedy Charlie Sheen próbuje powtarzać przed lustrem kultowe cytaty Eastwooda jak „zrób mi przyjemność”, Eastwood w wywiadzie komentuje: „Muszę wam powiedzieć, że to żenujące, kiedy ktoś wypowiada w ten sposób moje kwestie. Zabrało mi wiele lat by wypowiedzieć te kwestie, wiele myślenia i głębokiej introspekcji. A ten dzieciak robi to w taki sposób i wszystko niszczy. Żałosne.”


Film opowiada o aktorze, który za wszelką cenę chce zaimponować reżyserowi i przestać być uważanym za… żółtodzioba. Widzimy próby Sheena zdobycia odpowiedniego doświadczenia policyjnego, w bo w „Żółtodziobie” gra nieopierzonego detektywa. W Akademii Policyjnej podczas ćwiczeń strzeleckich nie dość, że nie mieści się w czasie, to jeszcze strzela do tarczy z policjantką. Zostaje pobity przez Sonię Bragę, która ćwiczy na nim ciosy karate. Sheen nie ma też autorytetu wśród członków ekipy, którzy z niego drwią. Kaskader, który pracował dla Johna Wayne’a, Charltona Hestona czy Harrisona Forda mówi, że Charlie Sheen skasował wszystkie samochody na planie i był najgorszy z nich. W scenach kaskaderskich jest tak fatalny, że jego dubler gra częściej z Eastwoodem niż on. Zresztą w scenach, gdzie gra Sheen Eastwood nawet na niego nie patrzy czytając w reżyserskim fotelu gazetę Variety. Dopiero lekcja udzielona przez Chucka Norrisa zapewni mu odpowiedni respekt.

W tym zabawnym reportażu poznajemy Eastwooda w jednej z najśmieszniejszych ról. W każdej ze swoich wypowiedzi – parodiując swój wizerunek twardziela - cedzi słowa przez zęby. Mówiąc, jak słabym aktorem jest Charlie Sheen, wspomina, że początkowo chciał zaangażować Toma Cruise’a lub Nicolasa Cage’a. I bez cienia żenady nazywa Charliego Martinem, tłumacząc mu później, że to przez szacunek dla jego ojca. Zresztą, zobaczcie sami w poniższym klipie jak dwadzieścia lat temu prezentował się początkujący jeszcze Charlie Sheen:

Brak komentarzy: