Szukaj na tym blogu

niedziela, 4 grudnia 2011

DV: Co widać w kadrze cz. 2

W poprzedniej części tego artykułu pisałem o przygotowaniu scenografii i dekoracji w obiektach zdjęciowych, aby produkcja zyskała adekwatny do scenariusza wygląd. Bo choć powstają już filmy kręcone w całości w technice green-screen („300”, „Sin City - Miasto grzechu”), a coraz więcej telewizji nagrywając swoich prezenterów używa wirtualnych scenografii, to i tak trzeba przygotować spójną koncepcję artystyczną. Jeśli nie fizyczną scenografię, na etapie preprodukcji, to przynajmniej wirtualną w trakcie montażu. Pomocne w określeniu indywidualnego stylu filmu mogą być rekwizyty, kostiumy czy charakteryzacja.

Rekwizyty
Rekwizyty to takie elementy o których najczęściej każdy sobie przypomina, gdy trzeba ich użyć w scenie, a nikt nie pamięta by je zabrać na plan (lub, co gorsza, nawet przygotować). Rozbijając scenariusz na sceny, obok tak istotnych elementów jak lokacja czy pora dnia powinniśmy wypisać z danej sceny wszystkie istotne rekwizyty jakie się w niej pojawią. Czasem scenariusz nie przewiduje pewnych rekwizytów, które mogą ci przyjść do głowy kiedy wizualizujesz sobie scenę w wyobraźni. Dopisz je do listy. Zawsze lepiej zrezygnować z jakiegoś elementu, niż w trakcie zdjęć dojść do wniosku, że czegoś brakuje. Wyobrażając sobie grę poszczególnych postaci łatwiej dostrzeżesz niuanse.


Jeśli rekwizyt pojawia się w kilku scenach w różnych odstępach czasu, należy go pilnować jak oka w głowie. Jeśli scenariusz tego nie przewiduje, to stan rekwizytu nie może się pogorszyć, bo utrudni to zachowanie ciągłości. Warto zadbać o „dublerów rekwizytu”, zwykle w dużych produkcjach używa się trzech kopii jednego egzemplarza. Clint Eastwood wspominał, że na planie westernu „Za garść dolarów” zaproponowano mu noszenie poncza. Charakterystyczny ubiór bohatera na trwałe zapisał się w pamięci kinomanów, ale Eastwood co wieczór po skończeniu zdjęć musiał go pilnować, by chaotyczni Włosi nie zgubili jedynego egzemplarza. Udało mu się to tak dobrze, że nieprane ponczo zagrało jeszcze w dwóch włoskich westernach.

Rekwizyty można podzielić na grające, czyli takie w którymi aktor wchodzi w kontakt i można je przenosić (papierosy, gazety, notatniki, widelce) i niegrające (stoły, krzesła, zegary, lampy). Niestety nadmiar rekwizytów na planie, oprócz kłopotu z ich upilnowaniem kiedy są w ruchu, mogą prowadzić do problemów z zachowaniem ciągłości. Wydawać by się mogło, że nie ma nic prostszego niż stworzyć na planie chaos, gdy scenariusz tego wymaga. Nie ma nic trudniejszego niż chaos! Każdy element musi być dokładnie oznaczony, aby w kolejnym dublu być na swoim miejscu. Im więcej śmieci zamierzamy umieścić na planie i spowodować większe zniszczenie, tym więcej pracy będzie mieć sekretarka planu z odnotowaniem poszczególnych zmian (a później również montażyści). To dlatego, jeśli w wielkiej produkcji wysadza się most w powietrze, angażuje się nie jedną, ale kilka kamer. Trzeba przecież uchwycić nie tylko wydarzenie trudno do odtworzenia, ale też ukazać je z kilku punktów widzenia. Wysadzanie mostu w środowisku filmowym jest kultowym przykładem braku komunikacji, szczególnie jeśli kamery nie są jeszcze włączone. [...]

więcej w grudniowym numerze Digital Vision

Brak komentarzy: