Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 4 czerwca 2012

DV: Efektowne kino

Wystrzały, pościgi i technika komputerowa

W poprzednich odcinkach była mowa o zaplanowaniu zdjęć i dźwięku, tak by nasz film wyróżnił się przemyślaną formą. Natomiast jednym z najlepszych sposobów na zwiększenie wartości produkcyjnej filmu oprócz atrakcyjnej obsady jest dodanie akcji. Jakiekolwiek działanie ożywi każdy film, choć należy pamiętać o ograniczeniach jakimi dysponujemy. Jeśli nakręcimy scenę, która wygląda jakby powstała za milion dolarów, choć naprawdę kosztowała ułamek tej kwoty, to możemy mówić o wyjątkowej efektywności naszych pomysłów i niewątpliwej kreatywności.

Kiedy Roger Corman, legendarny producent kilkuset filmów, został zapytany co stanowi o sukcesie jego niskobudżetowych filmów odpowiedział: seks i przemoc, ale dla ułatwienia nazwijmy to akcją.

Hollywood nie bez powodu bywa nazywane Fabryką Snów. W końcu to tam powstają najbardziej zaawansowane technologicznie filmy, z którymi próbuje konkurować reszta świata. Przemysł filmowy zatrudnia tysiące specjalistów doskonalących efekty, na które stać najbogatsze studia, a które inspirują wyobraźnię widzów i innych filmowców. To dlatego jeden z ojców kina Georges Méliès budując swe studio filmowe zainwestował w efekty specjalne przy filmie „Podróż na księżyc”. Niemiecka wytwórnia UFA zainwestowała masę pieniędzy w filmy takie jak „Metropolis” by się wyróżnić wśród coraz liczniejszej konkurencji. Filmowanie z użyciem tylnej projekcji i zdjęcia kombinowane przy użyciu masek pozwalały na tworzenie coraz bardziej skomplikowanych filmów przy niższych kosztach – zamiast budować olbrzymie dekoracje wystarczyło nagrać aktorów przez szkło z namalowaną fotografią. Efekty specjalne umożliwiły powstanie filmów historycznych, science-fiction czy fantasy, a apetyty zarówno widzów jak i filmowców tylko wzrosły. Jest takie powiedzenie, że przy kręceniu filmu nigdy nie ma dość czasu, pieniędzy i światła.


Niedawno przy okazji premiery nowej gry komputerowej oglądałem „GoldenEye”, jeden z największych kasowych przebojów roku 1995 i wielki powrót Jamesa Bonda na ekrany kin po sześcioletniej nieobecności. Zdawać by się mogło, że producenci dysponowali olbrzymim budżetem by sprostać legendzie serii filmów i oczekiwaniom fanów. Słuchając komentarzy ekipy na DVD można wywnioskować, że film był kręcony niemal partyzanckimi metodami. Zdjęcia w kasynie w Monte Carlo można było wykonać tylko jednego dnia po północy, więc oprócz szerszych planów wszelkie dialogi i zbliżenia nagrano w studio. Nowoczesny helikopter Tiger został wypożyczony na krótki okres czasu, więc w wielu scenach posługiwano się jego miniaturową zdalnie sterowaną wersją. Z kolei zdjęcia w Sankt Petersburgu - z wyjątkiem słynnego pościgu czołgiem - odbywały się w znacznie bardziej dostępnych londyńskich okolicach, które udawały np. rosyjskie lotnisko. W sumie na każdą bardziej skomplikowaną scenę składały się ujęcia z prawdziwej lokacji, ze studia, ujęcia miniatur i makiet oraz czasem nie tak jeszcze zaawansowane efekty cyfrowe naniesione w postprodukcji. Połączenie tych nieraz różniących się ujęć to wyzwanie dla montażystów, którzy czasem sprawiają, że pomieszczenie jest dwa razy większe niż naprawdę. Reżyser Martin Campbell przyznał później, że dużą zasługą było szczegółowe przygotowanie i to, że już nie poprawiano scenariusza w trakcie zdjęć. W przypadku naszych produkcji o takich wyzwaniach nie ma mowy. Jednak trochę wiedzy i planowania może nam pomóc urozmaicić zdjęcia lub przynajmniej naprawić pewne błędy. [...]

więcej w czerwcowym numerze Digital Vision

Brak komentarzy: