Szukaj na tym blogu

środa, 24 lipca 2013

Prewiz, remake, autoremake – czyli wciąż to samo od nowa

Podczas warsztatów Film Spring Open odbył się konkurs na najlepszy prewiz filmu fabularnego, czyli – dla nie znających terminu – szkicu mającego powstać filmu. Idea jest dość prosta i przypomina nieco montaż online/offline: zanim nakręcimy film na poważnie, możemy wcześniej nagrać go na próbę. Dzięki temu sprawdzimy na ile słowa ze scenariusza przekładają się na obrazy. Formuła ta pomaga zaoszczędzić pieniądze, gdy już dojdzie do produkcji tego szkicu. Oczywiście w Sieci padały negatywne komentarze: po co wydawać pieniądze na film, żeby nagrać go na brudno, skoro można go nakręcić od razu. Warto przypomnieć paru uznanych twórców, którzy  przechodzili dość podobny sprawdzian kreatywności realizując film na podstawie stworzonego wcześniej – choć w pełni profesjonalnych warunkach – zarysu fabuły.

Tak było chociażby z Michaelem Mannem. Jego telewizyjna wersja „Wydarzyło się w Los Angeles” przez czas emisji i budżet była mocno ograniczona. Jednak kiedy kilka lat później udało mu się zaangażować do współpracy Roberta De Niro i Ala Pacino, produkcja rozrosła się do epickich rozmiarów. „Gorączka” – choć zawiera wiele scen i dialogów dosłownie przeniesionych z telewizyjnego oryginału – stanowi jeden z najwybitniejszych filmów w swym gatunku. Widać, że bazujący na faktach scenariusz od początku miał swój potencjał, a telewizyjna prewizualizacja pomogła go ulepszyć.

sobota, 20 lipca 2013

Bruce Lee - filozof, filmowiec i fighter

40 lat temu zmarł Bruce Lee – ikona sztuk walki, oraz – według magazynu Time – jeden ze stu najbardziej wpływowych ludzi ubiegłego stulecia. Znany głównie ze względu na biegłe opanowanie sztuk walki oraz ich zastosowanie w filmach, był też niezwykle oczytanym twórcą poezji oraz filozoficznych aforyzmów. Mając właśnie te jego cechy na uwadze koncern produkujący whisky Johnny Walker postanowił w najnowszej reklamie wskrzesić legendarnego aktora za pomocą technik komputerowych. Gdyby żył dziś miałby 72 lata.


James Dean, Jimi Hendrix, Jim Morrison – być może nie byliby dziś pamiętani, gdyby nie ich ogromny talent i… śmierć w młodym wieku. Bruce Lee zdawał się mieć największy potencjał na odniesienie sukcesu, ale nadmiar ambicji przyczynił się do jego tragedii. Niestety nie dożył momentu swego największego triumfu – premiery „Wejścia smoka” – filmu, który zawojował świat i wprowadził sztuki walki do kina głównego nurtu.
Celem człowieka jest działanie, a nie myśl, bez względu na to, jak szlachetna by ona nie była.

niedziela, 14 lipca 2013

Mistrzowie reżyserii: Steven Soderbergh

Stał się legendą kina niezależnego, kiedy w wieku 26 lat jego debiutancki film “Seks, kłamstwa i kasety wideo” zdobył Złotą Palmę w Cannes. Równie łatwo odnajduje się w kinie gatunkowym jak i w filmach eksperymentalnych, często pełniąc również role scenarzysty, operatora zdjęć, montażysty a nawet aktora czy kompozytora. Ze względu na swą formalną wszechstronność bywa nazywany stylistycznym kameleonem. Jeszcze zanim na tegorocznym festiwalu w Cannes zaprezentowano jego ostatni film Steven Soderbergh po ćwierćwieczu interesującej kariery postanowił ją zakończyć.


Dla jednych pozostanie wiecznie poszukującym nowej formy artystą, dla innych twórcą nie pozbawionych inteligentnej rozrywki przebojów. Zdarzało mu się kręcić słabsze filmy, które traktował jako wprawki, ale w swym bezkompromisowym podejściu do kina był wyjątkowy. I choć angażował do swych produkcji gwiazdy ze szczytowych miejsc box-office’u to w przeciwieństwie do wielu kultowych reżyserów sam wolał pozostawać w cieniu. Nie eksponował swojego nazwiska w napisach, unikał kontrowersyjnego rozgłosu i krzykliwego wizerunku. Ponadto nie czytywał recenzji, gdyż uważał, że po tym co udało mu się osiągnąć już na początku może być tylko gorzej. [...]

poniedziałek, 8 lipca 2013

Dookoła świata z agentem 007

Filmy o Bondzie zna cały świat. Również najsłynniejszy tajny agent zna (niemal) cały świat. Produkcje z tej serii powstawały w takich zakątkach jak Bahamy, Meksyk czy Chiny a ich akcja toczyła się m.in. w Afganistanie, Boliwii, na Islandii, a nawet w… przestrzeni kosmicznej. Zanim wybierzemy się na wakacyjny urlop sprawdźmy czy przypadkiem nie jedziemy do miejsca naznaczonego symbolem 007.


Recepta na sukces serii była prosta: dajesz głównego bohatera w osobliwe lokacje, otaczasz go pięknymi kobietami i pokazujesz akcję tak szybko, by widz nie mógł się dopatrzeć dziur w scenariuszu. Wynurzenie się Ursuli Andress z morza w „Doktorze No”, czy pościg na lodzie w „Śmierć nadejdzie jutro” nie byłyby tak interesujące, gdyby nie umiejscowienie akcji. Kiedy tworzono pierwsze filmy o Bondzie nie było jeszcze kolorowej telewizji ani tanich linii lotniczych, więc egzotyczne miejsca można było zobaczyć jedynie kupując bilet na Bonda.