Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 8 lipca 2013

Dookoła świata z agentem 007

Filmy o Bondzie zna cały świat. Również najsłynniejszy tajny agent zna (niemal) cały świat. Produkcje z tej serii powstawały w takich zakątkach jak Bahamy, Meksyk czy Chiny a ich akcja toczyła się m.in. w Afganistanie, Boliwii, na Islandii, a nawet w… przestrzeni kosmicznej. Zanim wybierzemy się na wakacyjny urlop sprawdźmy czy przypadkiem nie jedziemy do miejsca naznaczonego symbolem 007.


Recepta na sukces serii była prosta: dajesz głównego bohatera w osobliwe lokacje, otaczasz go pięknymi kobietami i pokazujesz akcję tak szybko, by widz nie mógł się dopatrzeć dziur w scenariuszu. Wynurzenie się Ursuli Andress z morza w „Doktorze No”, czy pościg na lodzie w „Śmierć nadejdzie jutro” nie byłyby tak interesujące, gdyby nie umiejscowienie akcji. Kiedy tworzono pierwsze filmy o Bondzie nie było jeszcze kolorowej telewizji ani tanich linii lotniczych, więc egzotyczne miejsca można było zobaczyć jedynie kupując bilet na Bonda.

Dziś – gdy serwisy internetowe typu Google Earth czy Street View pozwalają zajrzeć nawet do budynków w różnych zakątkach świata – producenci serii mają niezwykle trudne zadanie. Muszą znajdować nietuzinkowe miejsca we wciąż kurczącym się świecie, a jest to zadanie pełnoetatowe. Między zdjęciami do poszczególnych części ekipa zwiedzając świat dokumentuje co ciekawsze miejsca do wykorzystania. To dlatego w ostatniej dekadzie Bond gościł w takich krajach jak Azerbejdżan, Czarnogóra, czy Islandia.


007, musisz jechać do…
Zwykle James Bond w jednym filmie odwiedza cztery różne kraje. Nic dziwnego, że zna go cały świat. Kiedy do filmu „Pozdrowienia z Moskwy” przygotowywano scenę na dworcu kolejowym w Istambule, na ulicach pojawiły się tłumy wielbicieli utrudniających pracę. Reżyser polecił kaskaderowi odwrócić uwagę gapiów więc ten zwisał z balkonu wołając o pomoc po drugiej stronie ulicy. Kiedy po półwieczu ekipa powróciła do tego miasta by nakręcić sekwencję otwierającą dla „Skyfall”, zdjęcia zajęły dwa miesiące, próby trzy a przygotowania aż cztery. Licząca czterysta osób ekipa musiała m.in. wzmocnić konstrukcje zabytkowych budowli, by zapewnić bezpieczeństwo aktorom i lokalnej ludności.


Jamajka odzyskała niepodległość w czasie, gdy odbywały się tam zdjęcia do „Doktora No”, więc w całym filmie widać narodową dumę a rząd ułatwiał prace by pokazać nowe oblicze Karaibów. Współpraca z filmowcami zwykle procentuje napędzając lokalne gospodarki, bo zwiedzanie miejsc odwiedzonych przez Bonda to atrakcja turystyczna wielu biur podróży. Powstało już nawet na temat parę książek oraz internetowych blogów. Charakterystyczna wyspa z maczugowatą skałą w zatoce Phang Nga tam gdzie mieszkał „Człowiek, ze złotym pistoletem” stała się atrakcją turystyczną Tajlandii i zyskała miano Wyspy Jamesa Bonda. [...]

Widmo osi zła
Nie każdy złoczyńca ukrywa się na tropikalnych wyspach, co zmusza Bonda do odwiedzania również mniej przyjaznych regionów. Zaliczają się do nich kraje wspierające terroryzm oraz tereny byłego Związku Radzieckiego. W raporcie na temat terrorysty Renarda w filmie „Świat to za mało” pada wzmianka o tym, że pracował on w takich zarzewiach konfliktów jak Iran, Irak, Bośnia, Kambodża czy Afganistan. Ten ostatni kraj jest zresztą pokazany w czasie wojny z Sowietami w filmie „W obliczu śmierci”. W obrazie tym możemy też podziwiać -leżącą wówczas za Żelazną Kurtyną - Bratysławę, która jest bardzo szara i ponura co doskonale współgra z ideą dezercji ze scenariusza (choć zdjęcia kręcono w Wiedniu).

Oczywiście ze względów politycznych pewnych krajów ekipa nie mogła odwiedzić. I tak scenę surfingu u wybrzeży Korei Północnej pojawiającą się w filmie „Śmierć nadejdzie jutro” kręcono w pobliżu Maui na Hawajach. Stepy Kazachstanu, gdzie - według filmowców - ma swą bazę rosyjska wyrzutnia rakiet, były z udawane przez pustynię w pobliżu hiszpańskiej Navarry, której powierzchnia przypominała Księżyc. W tym samym filmie zdjęcia z domniemanej Korei celowo przybrudzono podczas korekty barwnej, by oddawała aurę ostatniego reżimu totalitarnego. Kubę zaś udawał hiszpański Kadyks, gdzie sceny z powodu deszczowej pogody rozjaśniono chcąc uzyskać klimat słonecznej Hawany. Kraj Fidela Castro był natomiast w „GoldenEye” dublowany przez Portoryko.

W przebraniu… miasta
Idea dublowania nieosiągalnych lokacji jest niemal równie stara jak kino. Do filmu „Tylko dla twoich oczu” okolice Madrytu udawała grecka miejscowość Corfu, gdyż w jej pobliżu kręcono również zabytkowy klasztor. Mieszkańcom zapłacono za przemalowanie na potrzeby zdjęć wszystkich domów na biało, a następnie za ponowne ich pomalowanie na oryginalny kolor.


W „Casino Royale” Czarnogóra pojawiła się tylko w opisie, gdyż zdjęcia powstawały w Czechach i we Włoszech. Zresztą jest to jeden z tych filmów, gdzie filmowa lokacja nie odpowiada tej rzeczywistej. Afrykę kręcono na Bahamach, zaś wnętrze weneckiego hotelu w praskim Muzeum Narodowym. Wejście do niego przerobiono na hotelowe lobby z powodu niezwykłego wnętrza, które nie wymagało poprawek. Wystarczyło dodać czerwony dywan, biurko i tłum statystów. Z kolei spektakularna scena pościgu na płycie lotniska w Miami była nagrywana w aż trzech krajach: na Bahamach, w Anglii i w Czechach. Tylko od sekretarek planu zależało zachowanie ciągłości w poszczególnych ujęciach! [...]

więcej w wakacyjnym numerze
Digital Vision

Brak komentarzy: