Szukaj na tym blogu

niedziela, 14 lipca 2013

Mistrzowie reżyserii: Steven Soderbergh

Stał się legendą kina niezależnego, kiedy w wieku 26 lat jego debiutancki film “Seks, kłamstwa i kasety wideo” zdobył Złotą Palmę w Cannes. Równie łatwo odnajduje się w kinie gatunkowym jak i w filmach eksperymentalnych, często pełniąc również role scenarzysty, operatora zdjęć, montażysty a nawet aktora czy kompozytora. Ze względu na swą formalną wszechstronność bywa nazywany stylistycznym kameleonem. Jeszcze zanim na tegorocznym festiwalu w Cannes zaprezentowano jego ostatni film Steven Soderbergh po ćwierćwieczu interesującej kariery postanowił ją zakończyć.


Dla jednych pozostanie wiecznie poszukującym nowej formy artystą, dla innych twórcą nie pozbawionych inteligentnej rozrywki przebojów. Zdarzało mu się kręcić słabsze filmy, które traktował jako wprawki, ale w swym bezkompromisowym podejściu do kina był wyjątkowy. I choć angażował do swych produkcji gwiazdy ze szczytowych miejsc box-office’u to w przeciwieństwie do wielu kultowych reżyserów sam wolał pozostawać w cieniu. Nie eksponował swojego nazwiska w napisach, unikał kontrowersyjnego rozgłosu i krzykliwego wizerunku. Ponadto nie czytywał recenzji, gdyż uważał, że po tym co udało mu się osiągnąć już na początku może być tylko gorzej. [...]
SEKS I KŁAMSTWA
Napisany w osiem dni scenariusz stanowił rozwinięcie jego krótkometrażowego „Winstona” i powstał na bazie pewnego nieudanego związku w życiu reżysera. Do produkcji zaprosił swoich przyjaciół i znajomych, a jeszcze w dniu premiery uważał film za nieoszlifowany i technicznie niekompletny. Innego zdania byli jurorzy festiwalu Sundance, którzy przyznali mu za debiut główną nagrodę. Soderbergh, który stał się modelowym uczestnikiem tej imprezy trafił wkrótce do Cannes, gdzie jako najmłodszy twórca w historii zdobył Złotą Palmę.

„Seks, kłamstwa i kasety wideo” opowiadał o niestabilności związków i zainspirował innych twórców do tworzenia obserwacyjnych filmów opartych głównie o dialogi. Film odniósł olbrzymi sukces artystyczny oraz komercyjny i został uznany za jeden z najbardziej oryginalnych i fascynujących amerykańskich dzieł. Miał też ogromny wpływ na cały przemysł odświeżając ruch niezależnych filmowców: zachęcił wielkie studia do produkcji niskobudżetowych filmów debiutantów oraz poszukiwania młodych talentów i interesujących produkcji na festiwalach. Świat kina stał u stóp Soderbergha, który trzeźwo stwierdził, że po takim sukcesie będzie już tylko trudniej. [...]

W filmie „Schizopolis” pełnił większość funkcji za kamerą, ale zagrał również dwie postacie i skomponował muzykę. Ekipa składała się z pięciu osób, a zdjęcia kręcono w wolnych chwilach przez dziesięć miesięcy. Ćwierć miliona dolarów na budżet udało się zebrać dzięki pożyczce, choć produkcja nie miała szans na dystrybucję, czego twórca nie ukrywał. Harvey Weinstein z Miramaxu chciał zakupić ten film nawet bez oglądania, ale Soderbergh mu to odradził, bo podczas projekcji w Cannes ludzie wychodzili z kina. Eksperymentalna komedia nie posiadała linearnej fabuły ani nawet scenariusza - dotyczyła równoległej struktury czasowej opowiadając tą samą historię z trzech punktów widzenia. Dialogi były pisane tuż przed ujęciami, a film nie zawiera czołówki ani nawet napisów końcowych. [...]

W POSZUKIWANIU PANACEUM
Kolejne filmy Soderbergha cechowała pewna ambiwalencja w chęci łączenia aspektów produkcji wyskobudżetowej i niezależnej. Dużym oczekiwaniem cieszyła się opowieść o życiu Che Guevary. Przygotowania tej epickiej biografii ciągnęły się latami, początkowo pod komendą Terrence’a Mallicka. Jej rezultatem były dwa filmy, które w Cannes pokazano na wspólnym pokazie. „Che. Rewolucja” i „Che. Boliwia” – pomimo rewelacyjnej roli Benicio Del Toro - raziły jednak nudnym, podręcznikowym relacjonowaniem. Koszty produkcji udało się znacząco obniżyć poprzez skorzystanie z ówczesnej nowości jaką były wtedy cyfrowe kamery RED oraz dość partyzanckiej metodzie produkcji. Kontrowersyjną decyzją reżysera było jednak nagranie dialogów po hiszpańsku, co przyczyniło się do problemów z dystrybucją. [...]

Kiedy reżyser wyjechał do Australii by wystawić w teatrze spektakl z Cate Blanchett, nakręcił w międzyczasie film „The Last Time I Saw Michael Gregg” o przygotowaniach do wystawienia „Trzech sióstr” Czechowa. Co ciekawe, reżyser uznał, że nie chce by ktokolwiek poza aktorami obejrzał ten film – chciał aby pozostał on „niewiarygodny”. Stąd też produkcja ta nie zyskała jak dotąd recenzji, ani dystrybucji. Sam tymczasem wrócił do głównego nurtu. [...]

EMERYTURA?
27 kwietnia na festiwalu filmowym w San Francisco Soderbergh wygłosił ponad półgodzinną mowę na temat stanu kina. W jej trakcie podał szokującą dla jego fanów wiadomość - potwierdził swoją rezygnację z dalszego kręcenia filmów i chęć poświęcenia się malarstwu. Aby potwierdzić swe słowa postanowił sprzedać wszystkie swoje pamiątki z ponad dwudziestoletniej kariery na aukcji, z której dochody przeznaczy na cele charytatywne. Według filmowca świat się zmienił na tyle, że przestał go rozumieć. Natłok informacji sprawia, że widzowie coraz mniej uwagi poświęcają narracji i opowiadaniu, a fragmentacja sprawia, że coraz trudniej odróżnić przyczynę od skutku. Kino się psuje, gdyż o tym jak je robić decydują ludzie nie mający o tym pojęcia, a rola marketingu utrudnia produkowanie ambitnych opowieści. W systemie studyjnym reżyserzy są coraz gorzej traktowani „tak jakby w kinie chodziło o wyścigi a nie o konie”. Nam, póki co, pozostaje wyczekiwać polskiej premiery jego najnowszego filmu i skrycie liczyć, że cała mowa o emeryturze to sprytny chwyt marketingowy przed stworzeniem kolejnego ambitnego dzieła.

więcej w wakacyjnym numerze
Digital Vision

Brak komentarzy: