Szukaj na tym blogu

środa, 16 marca 2005

Bez przebaczenia

Nie ma zmiłuj


Clint Eastwood, weteran westernów i brutalnych filmów kryminalnych, w roli podstarzałego rewolwerowca, który wycofał się z wykonywania profesji. Motyw ciekawy, lecz myliłby się ten, kto sądziłby, że na tym się kończy. "Bez przebaczenia" to film krytykujący przemoc poprzez ukazanie jej mechanizmów.


William Munny jest byłym mordercą. Zabijał - jak sam powiada - wszystko co chodziło lub pełzało po ziemi. Również kobiety i dzieci. Zmienił się za sprawą żony. To ona go wyleczyła z niegodziwości i pijaństwa. I choć młodo zmarła, Munny dochował wierności swoim postanowieniom. Dochował wierności nawet żonie, nie biorąc "zaliczki" od prostytutek. Nie wziął również butelki do ust, przynajmniej do momentu śmierci Neda.

Eastwood powiadał, że przed nim bohaterowie westernów nosili kapelusze białe, lub czarne, w zależności od tego, czy grali postać pozytywną czy negatywną. On zniósł ten podział nosząc szary. Postacie w filmach Eastwooda nie są ani złe do szpiku kości, ani krystalicznie dobre. Są mieszanką dobra i zła, są ludzkie. Najlepiej to widać na przykładzie tego filmu. Mały Bill nie jest złym człowiekiem. Jest szeryfem, który dba o przestrzeganie porządku. Will Munny także nie jest złym człowiekiem, jest ubogim farmerem z dwójką dzieci na utrzymaniu. Również patrząc w tych kategoriach kowboje, którzy pocięli prostytutkę nie są źli. Ciężko pracują, chcieli się tylko zabawić. Nie są przecież jakimś złoczyńcami. Ale wszystko ma swoją drugą stronę medalu. Mały Bill jest brutalnym szeryfem, Munny zabija bez litości, a wspomniani kowboje skrzywdzili kobietę na całe życie.

Gdy prostytutki zarzucają Małemu Billowi pobicie niewinnego człowieka, ten odpowiada - "niewinnego czemu?". Wg niego każdy jest czemuś winien. Jego rozumowanie bardzo przypomina Stalina - jest człowiek, znajdzie się paragraf. Mały Bill uważa, że mieszkańcy Big Whiskey będą bezpieczniejsi, jeśli nie będą mieć broni. Również od przyjezdnych egzekwuje zakaz posiadania broni z pełną brutalnością. W końcu martwi się również o swoje życie. We własnym mniemaniu Bill uważa się, podobnie zresztą jak każdy człowiek, bez względu na swoje uczynki, za człowieka dobrego. Twierdzi, że nie zasłużył na śmierć. Budował przecież dom.

Film pokazuje, że w zależności od obranego punktu widzenia każdy może być tym bardziej złym, lub bardziej dobrym. Lecz nie to jest najważniejsze. Eastwoodowi zależy na rozpracowaniu fenomenu przemocy. Przemocy, która w powszechnej świadomości wydaje się być czymś bardzo zwyczajnym. W rzeczywistości taka nie jest. "Bez przebaczenia" rózni się od innych westernów. Bohaterowie nie zawsze celnie strzelają, a czasem wręcz udaje im się zabić kogoś tylko dlatego, że mieli farta. Opowieść Małego Billa o prawdziwych okolicznościach śmierci Dwóch Coltów z ręki Anglika Boba ilustruje to znakomicie. Beuchamp, biograf Anglika, nie kryje podziwu dla Munny'ego, który na jego oczach jedną ręką zastrzelił pięciu ludzi.

Również Schofield Kid jest wprost zauroczony zabijaniem. Ma słaby wzrok, ale silnego ducha. Choć chwali się, że zabił pięciu ludzi, tak naprawdę jest "prawiczkiem". Nie kryje swego podziwu dla Willa, niesławnego zabijaki, który na starość zmądrzał i zrozumiał swoje błędy. Kid nieustannie chce rozmawiać o zabijaniu, jakby to był jakiś rodzaj rozrywki, lecz kiedy dochodzi do konfrontacji "wymięka". Zabija co prawda jednego rewolwerowca, ale poprzysięga sobie, że to był jego pierwszy i ostatni mord. "Zabić człowieka to okropna rzecz. Odbierasz mu wszystko co miał, i wszystko co kiedykolwiek mógł mieć" - lakonicznie stwierdza Munny.

Gdy Munny zostaje zaczepiony w barze, na poczekaniu przybiera inne nazwisko. Nie chce się zdemaskować. Poza tym zła sława chodzi za nim jak cień. Nikt nie wierzy w jego przemianę, wszyscy pamiętają go za to, co kiedyś robił. Nawet żona Neda nie ufa mu. Jedynie dzieci nie znają prawdy o ojcu. Choćby grzesznik się bardzo starał, w tym świecie nie ma przebaczenia dla morderców. Munny owszem zmienił się, lecz ostatni raz musi wyruszyć, by zabijać. Tylko po to, by podreperować domowy budżet. Prawda bywa okrutna.

Przemoc jest tu ukazana bez ukrywania jej okrucieństwa. A trafienie w cel nie jest takie łatwe, jak to się pokazuje na filmach. Czasem się chybia, czasem się trafi po pijaku, a czasem pistolet wybuchnie w dłoni. Eastwood bez ceremoniałów obdziera kult przemocy z wszelkich mitów. Nie ma tu szlachetnych kowbojów, rycersko-honorowych pojedynków, ani nawet ważnego powodu do zabicia, jeśli można w ogóle o czymś takim mówić. Powodem może być byle błahostka. A śmierć wcale nie jest szybka i bezbolesna., czego jest świetny przykład podczas strzelaniny wśród skał. W dodatku raniony ma złamaną nogę. Umiera wolno. Albo, gdy Kid zabija człowieka w latrynie. Przemoc nie jest piękna i atrakcyjna, jak zdają się nam mówić inne filmy. Jest wredna.

marzec 2005

Bez przebaczenia 
Unforgiven (1992) 
Reż: Clint Eastwood 
Wyk: Clint Eastwood, Morgan Freeman, Gene Hackman, Richard Harris, Frances Fisher 

ocena 5 

Brak komentarzy: