Clint Eastwood to bez wątpienia legenda kina. Do historii kina przeszedł już prawie pięćdziesiąt lat temu, gdy zagrał w nowatorskim westernie „Za garść dolarów” Sergio Leone. Po stworzeniu kultowej postaci Brudnego Harry’ego stał się idolem dla kilku pokoleń. Zasłużenie zdobyte cztery Oskary nie sprawiły jednak wycofania się z aktywnego życia zawodowego. 82-letni aktor zagrał właśnie baseballowego łowcę talentów w filmie „Dopóki piłka w grze”, a na kolejny rok jako reżyser szykuje remake musicalu „Narodziny gwiazdy”. Jednak jego życie, to nie tylko kino.
Aktywny meloman
Być może, gdyby historia potoczyła się inaczej, Clint Eastwood byłby dziś muzykiem. Czy raczej tylko muzykiem, bo oprócz innych aktywności nadal pozostaje wierny swej młodzieńczej pasji. Na pianinie nauczył się grać już jako dziecko za sprawą swojej matki, której pasją było słuchanie jazzu. Jego ojciec w wolnych chwilach udzielał się w lokalnym zespole, który przygrywał na weselach i prywatnych przyjęciach. W domu wciąż pobrzmiewało radio, a Eastwood starał się powtarzać na pianinie zasłyszane w nim utwory.