Szukaj na tym blogu

czwartek, 15 kwietnia 2004

Tożsamość

Czy ja to ja?


Wielu z nas potrafi bezbłędnie odpowiedzieć sobie na to pytanie. "Oczywiście, że ja, a nie Napoleon czy mój sąsiad" - odpowiemy. Niektórzy jednak dotknięci rozdwojeniem jaźni, czy też jego gorszą odmianą - rozszczepieniem osobowości, mają wielki problem z odpowiedzią na takie pytanie. Nie wiedzą kim są. Wydaje im się, że kilkoma osobami na raz. Bohater filmu "Tożsamość" to skazany na karę śmierci morderca, który cierpi na rozszczepienie osobowości. Jego terapeuta broni go twierdząc, że nie można go sądzić za zbrodnie, kiedy ten nie był sobą. Choroba ta rozpoczęła się, kiedy był małym chłopcem.


Film jest thrillerem, który wciąga w swą opowieść niesamowicie. Ale gdy zbliżamy się do rozwiązania zagadki morderstw, gdy zawęża się krąg podejrzanych następuje zwrot akcji. I to bardzo gwałtowny, bo wydarzenie, które tak bardzo nas pochłaniały okazują się nieistotne. Widzowie, którzy uwielbiają thrillery nie zawiodą się. Film jednak nie kończy się na wyjaśnieniu morderstw. Wydarzenia ukazane w motelu, jak się potem okaże, są bowiem fikcją. Pretekstem do ukazania tego, co się dzieje w umyśle mordercy. Każdy z bohaterów, to jedna z jego osobowości. Terapeuta pomaga mu redukować ich liczbę, a pacjent dokonuje racjonalizacji tego, by móc sobie wytłumaczyć, dlaczego one znikają. Morderca mierzy się ze sobą, musi sobie wytłumaczyć jakoś utratę swojego licznego Ja. Dlatego więc ludzie ci są mordowani. Gdyby nie wnikać w umysł mordercy, film trwałby kilka minut, gdyż właściwa akcja dotyczy właśnie pacjenta i terapeuty. Jednakże terapia okazuje się nie do końca skuteczna. Choroba pokazuje swoją władzę nad chorym, totalnie nad nim zapanowując. Terapeuta jest wobec tego bezsilny.

Jak więc sądzić ludzi, za zbrodnie których dokonali nie będąc sobą? Reżyser nie udziela nam odpowiedzi na to pytanie. Przedstawia jedną z możliwych wersji wydarzeń, pokazuje jak ciężko jest porozumieć się z takim pacjentem, jakie mogą być trudności. Ocenę i odpowiedź pozostawia nam, widzom.

Reżyser przedstawia na początku filmu historię w motelu achronologicznie. Jest to zgodne z panującym ostatnio trendem, by pokazywać film niejako od końca. Lecz nie jest to zwykłe zżynanie, gdyż technika ta ma swój cel. Na początku filmu poznajemy jedną osobę, która jest umierająca. Zadajemy sobie pytanie, jak do tego doszło, co się stało. Dostajemy odpowiedź cofając się wstecz o kilka scen. Podobnie też główny bohater zastanawia się, jak do tego doszło, znajdując racjonalne rozwiązanie. Pozornie prosty i oklepany zabieg techniczny, a znalazł naprawdę oryginalne zastosowanie.

Główne role męskie grają Ray Liotta i John Cusack. Oboje mający doświadczenie z rolami policjantów, a zwłaszcza Liotta, który grał już policjantów wątpliwej moralności w "Phoenix" czy "Copland" również Jamesa Mangolda. Szkoda, że tak rzadko możemy go podziwiać w dobrych filmach, bo ma spory potencjał. Dowodem na to niech będzie jego najlepszy jak dotąd film "Chłopcy z ferajny", czyli historia z 30 lat życia gangstera. O Johnie Cusacku nie muszę wspominać, gdyż zdążył sobie wyrobić sporą renomę wśród publiczności. Całości dopełnia świetny montaż i wyjątkowo sugestywna muzyka. Sceneria deszczowego bezludzia tylko podkreśla i dopełnia ponury klimat filmu. Jeśli więc lubicie się bać, ale nie tracić rozumu i myśleć - ten film Wam z pewnością przypadnie do gustu.

kwiecień 2004

Tożsamość 
Identity (2003) 
Reż: James Mangold 
Wyk: John Cusack, Ray Liotta, Amanda Peet, Rebecca De Mornay 

ocena 4 

Brak komentarzy: