Szukaj na tym blogu

niedziela, 4 stycznia 2004

Zemsta

PAPKIN
Wdzięcznośc ludzi, wielkość świata -
Każdy siebie ma na względzie,
A drugiego za narzędzie,
Póki dobre - cacko, złoto;
Jak zepsute - ruszaj w błoto.
Zemsta to kolejny film, który powstał na fali trendu przenoszenia do sal kinowych polskich dzieł literackich. Zdawać by się mogło, że rodzimi filmowcy nie potrafią spłodzić oryginalnego pomysłu powielając sprawdzone historie w innej formie. Po adaptacjach dzieł znanych doskonale, zdawałoby się, że temat się wyczerpał. Ale nic bardziej błędnego. Dlaczego by nie zrobić remake'ów adaptacji sprzed kilkunastu lat? W ten sposób bez końca można tworzyć kolejne klony "Krzyżaków", "Pana Tadeusza", "Quo Vadis" itd. Pieniądze się na pewno zwrócą, bo bilety jak zawsze wykupią szkoły pełne dziatwy, i co niektórzy dorośli chcący nadrobić zaległości, bo lektur czytać się nie chciało.


Wydaje się, że wspomniana moda na szczęście już minęła. Mogę więc z pewnego dystansu czasowego opisać swoje refleksje po obejrzeniu "Zemsty". Do jej realizacji Wajda, czołowy polski reżyser (nie byłoby przesadą użyć słowa największy) zatrudnił plejadę aktorską, z nie mniej wybitnym, światowej sławy aktorem-reżyserem a prywatnie przyjacielem Wajdy Romanem Polańskim na czele. Polański, który od czasu swojej emigracji nie nakręcił w Polsce żadnego filmu zgodził się zagrać u Wajdy przy okazji kręcenia w swej ojczyźnie własnego filmu "Pianisty". Podczas pobytu w Polsce upiekł więc dwie pieczenia na jednym ogniu: pokazał wielki kunszt zarówno jako reżyser wspomnianego "Pianisty", ale też jako główny bohater "Zemsty".

W dalszej obsadzie znaleźli się nie mniej wybitni aktorzy, tacy jak znani z innych wajdowskich filmów Seweryn, Olbrychski, czy też Gajos, Figura, i gwiazdy młodego pokolenia w osobie Królikowskiego i Buzek. Scenariusz napisał sam Wajda przy pomocy Macieja Karpińskiego, swoistego guru scenopisarstwa. Poprzestawiano w porównaniu z oryginałem książkowym pewne sceny, niektóre ujmując, co filmowi tylko wyszło na dobre. "Zemsta" jako dramat wiele razy była wystawiana na scenie, lecz w takiej interpretacji pozytywnie zaskoczyła wszystkich zainteresowanych. Jest znacznie ciekawsza i zabawniejsza. A przede wszystkim żwawsza.

W dramacie Fredry z racji swojej ograniczoności nie występuje wiele postaci, więc Cezary Żak, czy Henryk Gołębiewski właściwie niewiele zagrali. Szkoda, że Olbrychski, który po "Panu Tadeuszu" odrodził się na nowo w świadomości kinomanów, jako aktor w tym filmie miał tak niewiele do zagrania. Seweryn jest całkiem niezły w roli Rejenta, często zmieniającego intonację głosu od próśb do gróźb, od krzyku do płaczu. Jednak prym niewątpliwie wiodą Roman Polański i Janusz Gajos. Gajos po latach brylowania w filmach sensacyjnych coraz niższego poziomu pokazał starą dobrą szkołę teatralną. Nie zapomniał czego go uczono, gdy był jeszcze szczeniakiem, który później wraz psem i trzema kompanami zdobył telewizyjną sławę. Jego gestykulacje, sposób poruszania się, a przede wszystkim dykcja są mistrzowskim popisem gry aktorskiej. Raptusiewicz nomen omen jest pełen raptowności, gniewu, nie może wręcz usiedzieć. Polański gra tchórzliwego mitomana Papkina, który jest narzędziem w rękach skłóconych Rejenta i Cześnika. Kto silniejszy od niego, przed tym chyli czoło, kto słabszy, przed nim pozuje na "lwa północy". Jednak prędko się okazuje, że wszyscy zdają sobie sprawę z tchórzostwa Papkina, który nieraz z pana staje się niewolnikiem. Ściszony i piskliwy głos Polańskiego, jego serenada i bardzo wymowna mimika to coś, czego się nie spodziewałem po nim (zwłaszcza w tym wieku), a zasługuje na wielką pochwałę. W tle akcji pojawia się Figura, nadwiślańska seksbomba, która jako Podstolina "mało myśli, lecz chyża w dziele", nadal niestety powtarza sprawdzone schematy. To zaczaruje, to powzdycha, taki już jej urok osobisty. Mimo to jej gra jest znacznie ciekawsza od dość płytkiej i najnudniejszej postaci w dramacie, jaką w moich oczach jest Klara vel. Agata Buzek.
PAPKIN
Któż me dzieła pojąć zdoła!
CZEŚNIK
Ja, bom widział.
PAPKIN
Ha! widziałeś? -
Gracko?...
CZEŚNIK
Gracko z tyłu stałeś.
PAPKIN
Z tyłu, z przodu, nic nie znaczy,
Dobry rycerz wszędzie straszny.

Jak na nowoczesny film przystało "Zemsta" ma zgrany dźwięk w systemie przestrzennym, więc gdy aktorzy przechodzą z pomieszczenia do pomieszczenia, słyszymy tę różnicę w dialogach. Możnaby wręcz powiedzieć, że film jest przegadany. Więcej mówi słowem aktora, niż obrazem. Zdjęcia kręcono na zamku w Ogrodzieńcu w czasie zimy, co dla mnie było sporym zaskoczeniem, ale z pewnością urozmaiciło akcję. Muzykę napisał Wojciech Kilar, niestety wypada dość skromnie i kameralnie na tle jego wcześniejszych osiagnięć. Dialogi, które są największym atutem filmu niestety mają jedną wadę. Są kiepsko zsynchronizowane z obrazem, przez co ruchy warg nie odpowiadają słyszanym dźwiękom. Ale w polskim kinie zdaje się to być normą.

Mimo powyższego "Zemsta" w moim uznaniu pozostaje jedną z najśmieszniejszych polskich komedii ostatnich lat. Bez porównania lepszą od tych spod znaku Lubaszeki, które ponoć są współczesne. I choć intryga mogła by się wydawać niepoważna, a i język nie ten, zapewniam że warto obejrzeć ten film. Dialogi doskonale znane z lekcji języka polskiego nigdy nie brzmiały tak wyśmienicie i dowcipnie.

PAPKIN
JW Cześnika zaś i JW Starościankę, jako egzekutorów testamentu, suplikuję, aby moje wszystkie długi, jakie się tylko pokażą, nie płacili, gdyż chcę przez to braciom moim różnego stanu i wyznania zostawic po sobie pamiątkę.
styczeń 2004

Zemsta 
Zemsta (2002) 
Reż: Andrzej Wajda 
Wyk: Roman Polański, Janusz Gajos, Katarzyna Figura, Daniel Olbrychski 

ocena +4 

Brak komentarzy: