Szukaj na tym blogu

czwartek, 13 lipca 2006

Gorączka

uff, jak gorąco


Dwie ikony, należące do tego samego gatunku po raz pierwszy razem na ekranie! Już z tego względu film jest wyjątkowy. Nieonieśmielonemu tak wielkimi indywidualnościami Mannowi udało się zrobić film, który na pewno nie będzie zapomniany. W końcu pracował nad nim jakieś 20 lat. Zaczęło się od różnych historii, które słyszał w rodzinnym Chicago. Poznał bliżej policjantów, niektórzy z nich pełnili później funkcje konsultantów w jego filmach, czasem grali małe rólki. Jednym z nich był Dennis Farina. Mann usłyszał historię prawdziwego Neila McCauleya, który połowę życia spędził za kratkami. Usłyszał o sprycie faceta, który podczas jednego ze starannie zapalnowanego napadu, wyczuł, że coś jest nie tak i postanowił nie dokonywać skoku, gdyż czynnik ryzyka wzrastał zbyt drastycznie. A McCauley działał zawsze chłodno, kalkulował ryzyko i przestrzegał narzuconych sobie zasad. Była to surowa dyscyplina, ale tylko dzięki niej udawało mu się robić to co robił. I na tej postaci jest wzorowany filmowy Neil McCauley, grany przez De Niro, a scena została oczywiście włączona do filmu. Wszystko w tym filmie jest prawdopodone i realistyczne. Mann oparł cały swój film na prawdziwych wydarzeniach, na prawdziwym życiu. Obserwacji ludzi z którymi rozmawiał, złodziejami, glinami, zabójcami. Zresztą nakłonił również aktorów do przeprowadzenia takich rozmów mających pozwolić im się lepiej zapoznać z tym środowiskiem. Nie inspirował się żadnym filmem - nie musiał. Prawdziwe historie są znacznie lepsze od zmyślonych.

Mann właściwie zrobił coś na kształt prototypu "Gorączki", telewizyjnego planu zdjęć. W 1989 nakręcił film "LA Takedown", który opowiadał tą samą historię, lecz znacznie spłyconą. Gdy nadszedł odpowiedni czas, rozwinął historię w wielowymiarową opowieść o dwóch indywidualnościach. W pewnym sensie Vincent Hanna jest odbiciem McCauleya i odwrotnie. Oboje są pełni poświęcenia dla swojej pracy i potrafią żyć tylko tym. Tym co ich różni jest fakt, że McCauley jest socjopatą. Ale Hanna był zafascynowany jego intelektem, czuł przed nim respekt i podziwiał go. Oboje jednak nie potrafią stworzyć udanego związku. Hanna, przez zbytnie zaangażowanie się w sprawy służbowe jest na progu rozbicia trzeciego małżeństwa. Osobowość policjanta zmienia się wraz z upływem czasu, zmieniają się jego relacje z innymi ludźmi, ponieważ czasem musi myśleć jak przestępca. I to jest właśnie to, co Michaela Manna interesuje najbardziej i co próbował pokazać zarówno w "Czerwonym smoku" jak i "Policjantach z Miami". Policjant niczym nie różni się od przestepcy z wyjątkiem tego, że stoi po stronie prawa. Gdzieś jest ta cienka granica między byciem tym dobrym a złym, i to jest sedno problemu. Hanna jak sam później stwierdza, jest tylko tym, kogo ściga. Zatraca się całkowicie w pracy.

Nie inaczej jest z McCauleyem. Narzucił sobie ostrą dyscyplinę. Gdyby nie ona, mógłby przestać działać rozsądnie i skutecznie. Jeśli się w coś za bardzo zaangażuje, to złamie sztywne reguły. Jedną z nich jest wymóg, by nie przywiązywać się do niczego, czego nie można zostawić w 30 sekund. I McCauley postępuje tak przez całe życie. Ale gdy się zakochuje, wie że robi źle i dużo ryzykuje. A my chcemy żeby mu się udało, gdyż tym faktem wzbudza w nas ludzkie uczucia. Mann nie pokazuje nam który z nich jest dobry, a który zły, wręcz podkreśla postawiony między nimi znak równości. Osąd pozostawia nam. Obaj mają równie zdegenerowane życie osobiste i w pewnym sensie muszą sobie radzić z tymi samymi problemami.

Tym co reżyserowi udało się pokazać tym filmem, jest niezwykła indywidualność każdej z postaci. Każda jest światem samym w sobie, jedyna w swoim rodzaju. Czy to partner Neila Chris, grany przez Vala Kilmera, wieczny hazardzista, czy to Trejo mieszkający w domu na cienkich filarach, czy wreszcie Eady, jedyna nie pasująca do tego świata, idealistka i romantyczka. McCauley widzi w Eady nadzieję na ucieczkę, miłość i przebaczenie. Lecz ponieważ zaczął działać pod wpływem uczucia do niej spontanicznie, nie może mu się to udać.

Perfekcyjnie wyważona i bardzo naturalna w każdym geście jest kreacja De Niro. Podobnie zresztą z Pacino. Mann wiedział dobrze co robi przeciągając w nieskończoność scenę ich spotkania. I gdy widz spodziewa się konfrontacji, oni zwyczajnie rozmawiają przy kawie, w dodatku w mało konfrontacyjnym ujęciu. Scena ta jest najważniejsza w całym filmie i Mann dobrze zrobił nie ćwicząc jej wcześniej z aktorami, by wydobyć z niej jak najlepszy efekt. Casting trwał jeszcze w chwili, gdy już kręcono zdjęcia, lecz dzięki temu mamy okazję podziwiać na ekranie idealnie dobranych aktorów. Val Kilmer gra postać, która nie jest tak silna jak McCauley, ma problemy z żoną, pociąga go hazard, ale jest jeszcze młody, nie ma tyle doświadczenia. Jon Voight znacznie postarzony, sama osoba meksykańskiego zakapiora Danny'ego Trejo, młodziutka Natalie Portman z podciętymi żyłami czy wreszcie zimna i pozbawiona uczuć twarz Toma Sizemore'a w restauracji, gdy McCauley uderza głową Waingro o stół - to wszystko składa się na niezwykłe wyczucie wizualne reżysera i kunszt aktorski poszczególnych odtwórców. W pamięci pozostaje też 10-minutowa strzelanina, pełna realizmu. Kręcono ją tylko w weekendy, a aktorzy przygotowywali się do niej spędzając kilka tygodni na strzelnicy z manekinami. Val Kilmer nawet stał się wzorem dla żołnierzy jako przykład jak szybko należy zmieniać magazynek.

I choć najważniejsze w tym filmie są postaci, to film posiada swój własny styl. Mann chciał pokazać Los Angeles w sposób dotąd nie znany. Dominują tu kolory błękitu i szarości, użyto specjalnych filtrów dla uzyskania niektórych efektów. Również dźwięk jest bardzo realistyczny. Mannowi nie spodobały się odgłosy strzelaniny nagrane w studio, nie brzmiały wystarczająco wiarygodnie. A jest on specjalistą w zakresie znajomości broni. Również i muzyka jest wyjątkowa. Goldenhall pozwolił sobie na eksperymenty i awangardę, czyli to co Mann często wykorzystywał w swoich filmach. Muzyka gra w tym obrazie prawie taką postać jak i aktorzy.

lipiec 2006

Gorączka 
Heat (1995) 
Reż: Michael Mann 
Wyk: Al Pacino, Robert De Niro, Val Kilmer, Jon Voight, Tom Sizemore, Diane Venora, Ashley Judd, Danny Trejo, Natalie Portman 

ocena 5 

Brak komentarzy: